PACQUIAO POBIJE COTTO!
Marcin Łądka, fightnews.com
2009-08-06
W rozpoczętej wojnie na słowa przed starcie Manny Pacquiao (49-3-2, 37 KO) z Migeuelem Cotto (34-1, 27 KO) głos zabrał były cutman Portorykańczyka Miguel Diaz.
- Nie mam pojęcia, dlaczego obóz Cotto zdecydował się zakończyć ze mną współpracę, nigdy nie mieliśmy żadnych problemów. Jedyną rzeczą, która przychodzi mi do głowy jest to, że jego nowy prawnik chciał w ten sposób znaleźć oszczędności. Mogłem być w narożniku Clotteya w tej ostatniej walce ale ze względów etycznych nie chciałem tego robić. Jednak w walce Cotto - Pacquiao będę pracował dla Filipińczyka i jestem przekonany w 100%, że pobije Cotto.- powiedział Diaz.
też sądzę że pacquiao wygra ale Cootto ma spore szanse
Cotto nie ma takiej szybkości jak Manny.
Hatton też miał "roztrzaskać" Packmana. I co ??
Zgoda, co do Twojej opinii. Widziałem Hattona wielokrotnie, on po prostu "przełamywał" rywali.
Tych, których mógł przełamać.
Jeśli Pacquiao pokona Cotto (a to jest mi trudno obecnie ocenić) to pewnie o kolejnym rywalu Filipińczyka wszyscy będą mówić, że to lepszy pięściarz od wyboksowanego Oscara, przereklamowanego Rickyego i topornego Miguela.Tak więc mam wrażenie, że tej karuzeli umniejszania jakości bokserom pokonanym przez Pacquiao nie będzie końca.
O ile na forum słowo "przedmówca" jest odpowiednie :>
Aleś przeintelektualizował! Znajdziesz się teraz na "czarnej" liście Mędrców tego Portalu!
Współczuję Ci. 3maj się!
Znasz przysłowie - gdzie drwa rąbią, tam dzieci... jakoś tak.
Hatton to był taki drwal. Przyznasz, że jego uniejętności techniczne nie są, nie tylko wybitne, ale i szczególnie dobre.
Serce do walki? Miałem pieska (malutkiego mieszańca), który atakował
Piciory, Rodiny, Bulldusie i inne smerfiątka. Ten piesek miał serce do walki. To fakt...
Później ja musiałem "dyskutować" z właścicielami tych psów.
Konkluzja: Nie warto bronić rattlera, w szponach rottweilera.
Nie wiem czy do mnie jest skierowana twoja powyższa wypowiedz (domyślam się że tak bo nikt w ostatnim czasie się nie udzielał)
ale według mnie każdy bokser może się podnieść Hatton był przereklamowany trafił na PACMANA i zakończyła się kariera,
wiadomo nie obije bokserów z wyższej półki ale średnich nadal lać może jeśli ma "serce do walki".(wydaje mi się że nie)
A co do wypowiedzi przemo663 głównie chodziło mi o drugą część wypowiedzi. Nie sprecyzowałem bo się pośpieszyłem.
PRZESADZA z alkocholem.
Capricornxxx zapewne Ricky się nie podniesie.Marzył o potędze, a marzenia jak wiadomo życie czasem brutalnie weryfikuje.
Poza tym to ja się absolutnie z tobą zgadzam.Nie bronię i nie broniłem Hattona jako boksera o dużych umiejętnościach.Z drugiej strony ten drwal pomimo pewnej toporności potrafił przełamywać dobrych bokserów, co też jest pewną wartością.
Założę się, że wielu tutaj przed walką z Floydem wyżej ceniło sobie Rickyego niż dziś.A to przecież w zasadzie ten sam bokser co wtedy,tylko że brutalnie zderzył się z prawdą.
Przed walką z Manym absolutnie nie byłem pewien rezultatu tego
pojedynku i brałem pod uwagę różne możliwości.Zresztą nie ja jeden, bo zdarzali się tacy, którzy w ciemno obstawiali zwycięstwo Anglika przed czasem.Jak się skończyło wszyscy widzieliśmy.
Jedyne przeciwko czemu protestuje to taka dziwna skłonność do dyskredytowania osiągnięć Filipińczyka w imię nie wiadomo jakich wartości.Czytałem tutaj kilkanaście komentarzy w stylu: "No ludzie po zwycięstwie nad wyboksowanym Oscarem i przereklamowanym Hattonem będą dalej się podniecać Pacquiao kiedy ten pokona Cotto nie będącego już w prime".
Otóż wszystkim tym autorom chciałem wyraźnie zasugerować, że być może ktoś po prostu docenia klasę pięściarza, który nie będąc faworytem demoluje swoich rywali.A co do ewentualnych podniet to kiedy jako młodziutki chłopak zobaczyłem w TV Sharon Stone w słynnej "scenie rozkrocznej" na fotelu to wiedziałem już co w życiu będzie podniecać.I wiedziałem, że na pewno nie będzie to niewysoki trzydziestokilkuletni, niewysoki Filipińczyk.
Jedni ćpają, inni chleją, jeszcze inni (większość) wchodzą we wspomaganie.
Czemu tu się dziwić. Mam kumpla który, gdyby nie praca, mógłby być w czołówce strongmanów w naszym kraju. To co mi opowiadał sprawiło, że przestałem pić(oczywiście, tamtego wieczoru). To mi się zdarza niezbyt często.
Wspominam o tym, ponieważ w każdym przypadku następuje zużycie materiału, prędzej czy później. Bokserzy nie są wyjątkiem. To chyba jasne...
Powyższe komentarze nie były skierowane, co oczywiste, do Ciebie, ale wysilę się na odpowiedź. Uznaj to, za akt łaski(patrz wyżej).
Ja wolę brunetki. Polecam Bellucci, Cruz, Portman, Zetę, a nawet Jolie. Pominąłem niejedną.
Wiesz, wydaje mi się (piszę to z dużym wysiłkiem, rzecz jasna), że niemal każdy bokser w pewnym momencie staje do walki, w której nie jest oczywistym faworytem. Najbardziej pasjonujące zdarzenie w boksie, to pojedynek na szczycie umownej piramidy. Aktualnie nie mamy i nie będziemy mieli wielu podniet tego typu. Jedyna nasuwająca mi się walka to jest ewentualny i realny pojedynek pomiędzy Mannym a Floydem. Być może, z uwagi na kategorię wagową, podobny wydzwięk towarzyszyłby walce Braci K.
Masz może jakieś inne pomysły na "walkę tysiącleci" w tym, lub nastepnym roku?
Ja poprzez swój niedorozwój umysłowy nie jestem w stanie sobie wyobrazić NIC, NICZEGO i NIKOGO na tym poziomie.
Może to ulegnie zmianie? Turniej Showtime "6", jest jakąś alternatywą.
Bez tego pozostanie nam Adamek, Gołota i parę innych tematów.
Mniejsza o nieistotne tematy. Kogo uważasz za faworyta w walce Gołota contra Adamek?
Nie czytaj tego, bo i tak to nie ma znaczenia, co odpowiesz. Wolę opinie innych na te tematy. Niechcący umieściłem tę uwagę na końcu "wypowiedzi".
P.S. (O, lub P) Cenzura nas wycięła, czy mnie się tylko tak wydaje?
Cholera, "komuch" przez to nie zmienił nicka. Nie zdążył przeczytać. Będzie jatka.
Na chwilę obecną klikanie w klawiaturę sprawia mi ból zarówno fizyczny jak i psychiczny, więc udaję się na zasłużony spoczynek (czy tam odpoczynek).