KUBAŃCZYCY TRADYCYJNIE NAJLEPSI
W dniach 22-26 lipca w Ciudad Mexico odbyły się 8. Mistrzostwa Panamerykańskie w boksie. Zgodnie z oczekiwaniami pierwsze skrzypce zagrali w nich pięściarze kubańscy, zdobywając 9 medali, w tym aż 7 złotych.
Reprezentanci "Gorącej Wyspy" stawali na najwyższym stopniu podium w kategoriach od lekkiej do superciężkiej. Ciekawostką jest fakt, że złoto w najwyższej kategorii wagowej zdobył aktualny młodzieżowy mistrz świata z Guadalajary (w półfinale pokonał Marcina Siwego), Erislandy Savon (na zdjęciu), kuzyn legendy boksu amatorskiego, trzykrotnego mistrza olimpijskiego i sześciokrotnego mistrza świata, Felixa Savona Fabre.
W rozwinięciu wyniki walk finałowych
48kg Paulo Carvalho BRA - Emanuel Rodriguez PUR 12:9
51kg Braulio Avila MEX - Yampier Hernandez CUB 8:7
54kg Rey Vargas MEX - Camilo Perez PUR 11:5
57kg Robson Conceicao BRA - Oscar Valdez MEX 6:5
60kg Yankiel Leon CUB - Francisco Vargas MEX 6:2
64kg Rosniel Iglesias CUB - Ramses Garcia MEX 12:5
69kg Idel Torriente CUB - Oscar Molina MEX 6:2
75kg Emilio Correa CUB - Alex Teheran COL RSC 2
81kg Jose Larduet CUB - Jeison Monroy COL RSC 3
91kg Osmay Acosta CUB - Sylvera-Jacques Louis CAN 5:1
+91kg Erislandy Savon CUB - Juan Isidro Hiracheta MEX RSC 2
Jasna sprawa. Tam przecież aż roi się od "wiekich nadziei czarnych".
A tak poważnie to gdyby rodacy Castro nie egzystowali w takich warunkach jak obecnie i mogli swobodnie przechodzić na zawodowstwo to pewnie rankingi czołowych federacji w większości kategorii wagowych wyglądałoby mniej więcej podobnie jak zestawienie klasyfikacji medalowej powyżej.Tu Kubańczyk tam Kubańczyk.Więc chyba lepiej, że tylko nieliczni są tak dobrymi kraulistami...
Hmmm... A może chodzi o kuchnię? Zna ktoś jakąś knajpę kubańską, np. na Mazowszu?
Wiesz co zastanawiałem się też kiedyś nad tym.Poczytałem co nieco i jakoś specjalnie nie przybliżyłem się do znalezienia odpowiedzi na tą zagadkę.Zagadnienie jej na tyle złożone, że pojedyncze teorie nigdy nie obejmą całej istoty tego zjawiska.
Ja sobie kiedyś wykoncypowałem, że w historii wielu ludów wytwarza się w pewnym momencie takie wielkie parcie na tą czy inną dyscyplinę sportową, która (jeśli zostanie spełnionych kilka czy kilkanaście jakiś tam warunków) może się stać tak zwanym sportem narodowym.Tak jak jest właśnie z boksem na Kubie.A Wiadomo jeśli sport narodowy to i ogromne zainteresowanie i chęć spróbowania swoich sił przez dużą rzeszę ludzi.Gdy system (tak to nazwijmy) potrafi na to zareagować i stworzyć odpowiednie warunki, cała machina zaczyna się nakręcać.Teraz z tysięcy adeptów, którzy się ze sobą tak czy inaczej konfrontują zostaje wyłaniana elita.Myślę właśnie, że ta niebywała konkurencja pozwala ukształtować pięściarzy wybitnych, muszących przejść bardzo długą drogę pojedynkując się z innymi bokserami, wcale nie mniej utalentowanymi.Czyli nie dość, że nadmiar bogactwa to jeszcze bardzo ścisła i umiejętna selekcja.Trzeba pamiętać, że ci panowie, którzy walczą na mistrzostwach, olimpiadach itd. są końcowymi ogniwami pewnego bardzo długiego łańcucha.Tam prawdziwych perełek są setki, z tym że niektóre perełki błyszczą mocniej.Tak jak my, z braku laku chuchamy i dmuchamy na takiego Szpilkę czy Masternaka, to oni takich Arturów czy Mateuszów mają na pęczki.Produkują seryjnie, że tak powiem.
No taka moja mała teoryjka, w sumie chyba część prawdy zawierająca.Natomiast trzeba pamiętać, że boks na Kubie to istny fenomen.A fenomen jak wiadomo jakiś element niewytłumaczalności zawierać w sobie musi.
Kraków jest rewelacyjny, zapewne także pod tym względem, że jest tam gdzie pójść na cygaro. Myslę jednak, że tajemnica nie tkwi w tym, że bokserzy z wiadomego kraju popalają miejscowy specjał. Chociaż, może i racja... Don King jest uznawany za najwybitniejszego promotora w dziejach, niekoniecznie z uwagi na fryzurę. Przyznam, że nigdy bym na to nie wpadł. Niesamowite!
Kuba generalnie stoi lepiej pod względem sportowym od nas. Mniejszy kraj, ale uwarunkowania inne. Tam paradoksalnie, bieda robi swoje. Boks jednak, rzeczywiście jest ewenementem. Trudno to pojąć.
Cóż pozostają tylko nam takie czy inne domniemania i zagwozdki.
Nawiasem pisząc, poza Adamkiem, nie ma mowy o żadnej szkole Gmitruka.
Chyba powoli przymierza się do Proksy, ale za wczesnie na takie dywagacje.
Próbujemy rozpatrzyć bardzo szerokie zagadnienie i ja będę się upierał przy tym, że w sposobie szkolenia Kubańczyków jest jakaś metoda dla reszty świata nieodgadniona.Zwróć uwagę na to, że w krajach demokratycznych, w dowolnym sporcie, jeśli ktoś wypracuje jakąś innowację, nowe rozwiązanie taktyczne czy techniczne dzięki któremu dani zawodnicy osiągają przewagę nad rywalami to cała reszta stara się kopiować osiągnięcia rywala i prędzej czy później jakaś chwila równowagi następuje.W tym przypadku Kubańczycy zdominowali areny bokserskie niepodważalnie, a recepty jakoś na nich nie było.Zresztą zacytuję ci tutaj Andrzeja Gmitruka, którego zawodnik z Norwegi zmierzył się z jednym z Kubańczyków, słynnym Juanem Hernandezem Sierrą.
"Pamiętam szczególnie pojedynek w 1995 roku na mistrzostwach świata w Berlinie. Mój Anders Styve walczył w półśredniej z Juanem Hernandezem Sierrą. Niby i on, i ja wiedzieliśmy, co zrobić, aby bić się z Kubańczykiem na równych prawach, ale obaj byliśmy bezradni - on w ringu, a ja w narożniku. Sierra był po prostu zbyt ruchliwy, zbyt szybki, zbyt dużo umiał - był czterokrotnym mistrzem świata."
dla dzieciaków tych sport to całe życie a trenerzy przejmują część roli ojców. Z tych tysięcy dzieciaków wybiera się największe talenty które rządzą na amatorskich ringach. U nas jest chyba 200 zarejestrowanych bokserów amatorów a to statystycznie za mało aby znaleźć choć jeden diament.. Największy polski promotor boksu po słabym występie jego najlepszego zawodnika (zgadnijcie o kogo chodzi)powiedział z rozbrajającą szczerością - "INNEGO D.... I TAK NIE MAMY" i to cały ból naszego boksu.
często kłócę się na tym forum z tymi co twierdzą że obecni bokserzy są lepsi bo odżywki, odnowa biologiczna itd...Kubańczycy tego ie mają a leją wszystkich bo potrafią wynajdować talenty..
ALi, Frazier itd to talenty wybrane z tysięcy dzieciaków, Granty, Briggsy, Valujewy i td to nic niewarci atleci przerabiani na bokserów
waden15 owszem był, ale to jeszcze za czasów komunizmu, kiedy to trenerów z tak zwanych demoludów zabrano na Kubę i kazano im podpatrywać jak to nasi towarzysze szkolą bokserów.Gmitruk tam na pewno swoje zobaczył, coś zanotował, jakieś wnioski wyciągnął jako że to wielki analityczny umysł.Jednak dzięki tym wizytom nikt hegemonii Kuby nie złamał.
http://wyborcza.pl/1,82245,4394821.html
O to cały wywiad z Gmitrukiem. Prawdą jest że Gmitruk tam był w czasach komunizmu ale na pewno czegoś się nauczył, coś podpatrzył co potem zaprocentowało w jego treningu z innymi bokserami.
Autor komentarza: przemo663
Data: 01-08-2009 22:40:43
"..Jest w tym coś paradoksalnego, że kraje totalitarne potrafią czy potrafiły produkować lepszych sportowców niż wiele państw demokratycznych, gdzie prywatny kapitał stwarza większe możliwości do popisu a i miejsca na wszelakie innowacje jest więcej..".
Wydaje mi się, że wynika to z jednej prostej rzeczy. Pamiętam, jak na kilka miesięcy przed igrzyskami w Pekinie wróżono wielki sukces gospodarzy. Chińczycy mówili o tym bez owijania w bawełnę: ..nigdy amerykański czy europejski sportowiec nie zgodzi się na taki sposób prowadzenia, reżim czy metody treningowe. Ma zbyt dużo do powiedzenia... Pozdrawiam
Jest w tym coś, że w np. w wymienionych przez ciebie Chinach czy też na Kubie właśnie sukces sportowy jest też ogromnym wydarzeniem propagandowym.System, który chce w tej czy innej dyscyplinie coś osiągnąć, nie dość że wykłada na to spore pieniądze to jeszcze dąży do tego za wszelką cenę i z niezwykłą wręcz zaciętością.
Masz rację, że zawodnik z wolnego (tak to nazwijmy)kraju rzadko zgodzi się na taki reżim treningu i podporządkuje swoje życie ciągłemu szkoleniu.(Tacy zawodnicy zdarzają się oczywiście na całym świecie, ale absolutnie nie jest to normą ).W krajach niedemokratycznych zawodnik wręcz musi się zgodzić na te wszystkie restrykcje, zresztą on sam jest do tego niezwykle przekonany, bo sport może się okazać dla niego jedyną drogą na wyrwanie się z otaczającego go szarego świata.Takiej motywacji większość sportowców na globie nie ma.
A tak na marginesie to pisząc posta pod artykułem o mistrzostwach panamerykańskich w boksie, nie sądziłem że zawiąże się tak ciekawa i wielopoziomowa dyskusja na temat genezy sukcesów Kubańczyków.
Dzięki wszystkim użytkownikom, którzy dołożyli swoją cegiełki (bądź potężne cegły nawet).Rzadko kiedy można na tym forum tak ciekawie pokonwersować, a jeśli już to trzeba się często przebijać przez steki bzdur.
Tak więc chylę czoła panowie i liczę na więcej takich dyskusji.