WILK PRZEGRAŁ Z SHOWTIME
Ta walka miała szansę stać się szlagierem wieczoru, ale jej przebieg został już rozstrzygnięty po 120 sekundach, kiedy po potężnym ciosie Curtisa Stevensa (23-2, 19 KO), wyraźnie nieprzygotowany do tempa i zaskoczonym tym co się dzieje na ringu Piotr Wilczewski (22-1, 7 KO), tylko cudem doszedł do siebie. Sędzia ringowy mógł już wtedy zatrzymać pojedynek bo wyraźnie było widać, że choć ambitny Polak pokazywał, że może walczyć, to przeżył to końca starcia tylko dzięki doświadczeniu i fakcie, że Stevens nie potrafił uwolnić się od trzymania.
Tym większym zaskoczeniem był przebieg drugiej rundy, kiedy "Wilk" zaczął robić to, czego wymagał od niego trener Gmitruk- "chodzić" lepiej na nogach, walczyć szybciej i wyprzedzać sygnalizowane ciosy zaskoczonego sytuacją Stevensa. "W drugiej rundzie jakbym walczył z zupełnie innym bokserem. Myślałem, że on się położy, a ten Polak zaczął walczyć tak, jakby w pierwszej rundzie nie był prawie uśpiony po moim strzale. Miałem jednak pełen spokój, bo nawet jak mnie trafiał, nic nie bolało."- mówił po walce Stevens. Kiedy w trzecim starciu Polak wrócił do swojej maniery stania przed Stevensem,a nie ciągłego zmieniania pozycji i bicia lewym, "Showtime" znowu poczuł się mocny. Mocny lewu sierpowy, ponownie "Wilk" jest liczony, a kiedy sędzia pozwala dalej walczyć Polak zostaje już przy linach. Wystarczająco długo, by Stevens wyprowadził kilkanaście ciosów, z których choć doszło tylko kilka, całkowicie zastopowały Piotrka. Sędzia dawał mu przez kilkadziesiąt sekund na wyjście z lin odpowiedzenia ciosem, a kiedy Polak tego nie zrobił, słusznie przerwał walkę.
"Co ja zrobiłem, co ja zrobiłem?"- mówił jeszcze w ringu załamany Wilczewski- "Przestałem zmieniać pozycję, zacząłem się z nim niepotrzebnie bić i przegrałem."
"Piotr przegrał już w pierwszej rundzie, kiedy sam zwątpił po nokdaunie i na dodatek dodał Stevensowi animuszu, którego i tak Amerykaninowi nie brakowałowo."- komentuje Andrzej Gmitruk- "Chyba po kontuzji, którą miał Piotrek walką z pięściarzem o takim stylu walki była błędem. Tak naprawdę potrzebne było mu bardziej najpierw coś na przetarcie, ale taka była jego decyzja. W drugiej rundzie walczył jak profesor, ale nie potrafił utrzymać tego stylu boksowania, a i Stevens mu na to nie pozwolił.”
pozdrawiam
Wilczewski musi pomyslec co dalej. Moze robic 40-1 ze slowakami, moze zarobic pare zlotych sprzedajac rekord niemieckim prospektom, albo wziac tylek w troki popracowac i powalczyc z paroma journeymanami ze stanow i pozniej celuwac w EBU-EU albo jakis interkontynental. Moze te pasy sa w jego zasiegu.
Wiadomo porażki się zdarzają, zawalił sprawe ale mam nadzieje że wyciągnie wnioski z tej walki i z błędów które popełnił.