BOKSERZY I ŚMIERĆ. CZĘŚĆ 4: VICTOR PEREZ
Na koniec pozostawiłem sylwetkę jednego z najwybitniejszych pięściarzy, jakich zabrała całemu sportowemu środowisku II wojna św. Nie ulega wątpliwości, że ofiarami obozowych walk bokserskich było tysiące więźniów, w tym setki byłych amatorskich i zawodowych pięściarzy. Ich los podzielił m.in. były zawodowy mistrz świata wagi muszej, Victor "Young" Perez, więzień obozu Auschwitz-Birkenau w latach 1943-1945.
Perez swoją obozową postawą pozostawił po sobie coś więcej niż wspomnienie wojownika, walczącego o swoje życie - wspaniałe świadectwo pomocy bliźnim, bez względu na okoliczności i bez względu na koszty.
Victor "Young" Perez urodził się 15 stycznia 1911 r. w Hara, żydowskiej dzielnicy Tunisu, wówczas francuskiej kolonii, jako szóste dziecko ubogiego domokrążnego kupca. W kwietniu 1924 r. postanowił, że zostanie pięściarzem, rezygnując z dalszej szkolnej edukacji. Jego wielkim idolem był wówczas Senegalczyk Battling Siki. Chcąc w przyszłości dorównać jego sławie, wraz z bratem Benjaminem "Kidem" Perezem zapisali się do sekcji bokserskiej klubu Maccabi Tunis.
W wieku 16 lat zaryzykował wyjazd do Paryża, gdzie na początku pracował jako sprzedawca butów. Po godzinach trenował w Alhambrze, gdzie spotkał Leona Belliere, swojego przyszłego sportowego opiekuna, z którym w 1928 r. podpisał zawodowy kontrakt. Dwa lata później stanął po raz pierwszy przed szansą zdobycia tytułu zawodowego mistrza Francji, przegrywając jednak przez TKO w 4. starciu z marsylczykiem włoskiego pochodzenia, Kidem Oliva. Rok później zdobył krajowy pas pokonując na punkty - po 15 rundach - błyskotliwego Valentina Angelmanna.
Dwaj pierwsi od lewej: Belliere i Perez
Apogeum kariery sportowej Pereza miało miejsce 26 października 1931 r., kiedy to w wieku zaledwie 20 lat zdobył tytuł zawodowego mistrza świata (NBA i IBU) wagi muszej, pokonując Amerykanina Frankie Genaro. Wspaniały triumf Pereza oklaskiwało 16 000 widzów zebranych w paryskim Palais des Sports. Na zdobycie pasa mistrzowskiego Victor potrzebował zaledwie 5 minut walki. W ten sposób stał się najmłodszym francuskim zawodowym mistrzem świata.
Kiedy szczęśliwy, w glorii czempiona światowych ringów wracał do rodzinnego Tunisu, powitał go transparent z napisem: "Chwała naszemu mistrzowi świata Young Perezowi". W porcie wiwatowało na jego cześć 10 000 przyjaciół i fanów. Stał się osobą publiczną, którą kochali paryżanie i przede wszystkim paryżanki. Jedną z nich była słynna aktorka, katoliczka Mireille Balin, która przez pewien czas była jego życiową partnerką. Szanowano go także w Tunisie. Mimo iż zawsze zatrzymywał się tam - u swojej rodziny - w dzielnicy żydowskiej, miał wielu przyjaciół wśród muzułmanów i katolików.
Niestety w pierwszej obronie tytułu mistrza świata, 31 października 1932 r. Perez uległ w Manchesterze przez TKO w 13. rundzie znakomitemu Anglikowi Jackie Brown`owi. Na szczyt próbował wrócić 2 lata później, ale w kategorii koguciej. Ówczesny mistrz świata IBU, Panama Al Brown był jednak dla niego zbyt trudną przeszkodą, nokautując Pereza w 10. rundzie. Ogółem w ciągu trwania swojej kariery Victor stoczył 133 zawodowe pojedynki (90-28-15, 27 KO). Po raz ostatni na ringu wystąpił 7 grudnia 1938 r.
W czasie niemieckiej okupacji Francji, po dojściu do władzy reżimu z Vichy, zmuszony został do ukrywania się. 21 września 1943 r. na skutek denuncjacji został aresztowany przez francuska milicję i internowany w obozie w Drancy, skąd - w listopadzie 1943 r. - w niesławnym "60"-tym konwoju 1000 francuskich Żydów deportowano go do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Trafił do KL Auschwitz III-Monowitz (Buna-Werke), gdzie pracował w kuchni fabryki kauczuku syntetycznego (wraz z innymi znanymi francuskimi sportowcami, Primo Levi i Alfredem Nakache). Tam właśnie komendant obozu, miłośnik boksu, znając sportowe sukcesy Victora, zmusił go do walki z kapo, niemieckim przedwojennym pięściarzem wagi ciężkiej. Pojedynek nie odbył się w ringu, tylko na placu apelowym. Oglądali go nie tylko esesmani, ale także więźniowie. Perez mający zaledwie 155 cm i ważący ok. 40 kg mimo iż zmierzył się z rywalem o kilka głów od niego wyższym i prawie 50 kg cięższym, wygrał przez nokaut. Od tej pory stał się "oczkiem w głowie" komendanta, który zmuszał go do boksowania dwa razy w tygodniu, tak, że przez kolejne 15 miesięcy malutkiemu Francuzowi nazbierało się ok. 140 zwycięskich walk. Każde zwycięstwo dawało mu trzy korzyści: kolejny dzień życia, kolejny dzień wolny od kuchennych obowiązków oraz dodatkową miskę zupy.
Więźniowie KL Auschwitz III-Monowitz przy pracy
Współwięźniowie zapamiętali go także z innej strony niż boks. Pracując w kuchni, Victor przez długie miesiące kradł racje żywnościowe dla francuskich i północnoafrykańskich współwięźniów. Robił to na tyle zuchwale, że znajomi ostrzegali go, że jak tak dalej będzie robił, najpewniej wpadnie. Odpowiadał niezmiennie: "Wszyscy zostaliśmy stworzenie do tego, by pomagać innym".
W styczniu 1945 r., był jednym z 51 ocalałych więźniów z Drancy . Wziął udział w ewakuacyjnym "marszu śmierci". 21 lub 22 stycznia (inna wersja mówi o 4 lutego 1945 r.) w okolicach Gliwic, osłabieni z głodu i zmarznięci więźniowie dotarli do opuszczonego obozu pracy. Perez znalazł tam duży worek chleba w kuchni. Wychodząc na zewnątrz wyrzucił go towarzyszom niedoli. Widzący to głodny strażnik kazał mu natychmiast stanąć nad przydrożnym rowem i skierował w jego stronę lufę karabinu maszynowego, nakazując, by Victor natychmiast odebrał chleb więźniom i przyniósł eskorcie.
-Nie mogę tego zrobić! To są moi przyjaciele. Są bardzo głodni! - wykrzyknął
Perez wydawał się nie słuchać kolejnych gróźb kierowanych jego stronę, aż nagle rozległ się huk kilku wystrzałów, które dosięgły byłego mistrza świata. Padł na śnieg, na którym go pozostawiono - tak jak i innych przedtem i ...później - bez pochówku... 20 000 więźniów...
Pamięć o Perezie jest powszechna zarówno we Francji, jak i w Tunezji, mimo iż ten ostatni jest krajem muzułmańskim. Rok temu reżyser Steve Suissa nakręcił film o jego życiu i śmierci. W postać boksera wcielił się Nicolas Cazalé. Film nawiązuje do wydanej w Paryżu w 2002 r. książki Andre Nahuma pt. "Quatre boules de cuir ou l'étrange destin de Young Perez, champion du monde de boxe".
Wykonując kwerendę naukową w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie znalazłem kilka dokumentów zwanych "Page of Testimony", potwierdzających śmierć Victora Pereza na polskiej ziemi. Powyżej załączam kopię jednego z tych świadectw, które w YV złożył Simon Belaish, syn przyjaciela pięściarza.
wielkie podziękowania dla red. jarosława drozda za ten cykl!
"Pomocnicy Hitlera", w którym jakiś niemiecki kretyn wypisuje bezkarnie, ze Polakom bylo na reke mordowanie żydow i sami chetnie, swiadomie i dobrowolnie pomagali niemcom.
Podobnie wygladaja lekcje historii u naszych zachodnich "przyjacioł".
Niedlugo dowiemy sie, ze to Polacy napadli na niemcow a oni sie tylko bronili.
wiekszosc Polakow mimo ze tear zaprzecza miala przed wojna dosc zydow jako posiadaczy fabryk i innych dóbr nie chcieli pracowac w tych fabrykach za marne grosze i mieszkac w domach od nich wynajmowanych itd a na codzien ogladac jak zyja w przepychu. znane bylo hasło "ulice wasze a kamienice nasze" odnosnie zydowskich majatkow i prawda jest taka ze w czasie wojny kiedy wydanie żyda bylo dobra metoda na uratowanie siebie albo bliskich to bez wahania wielu ludzi to robilo i bylo to dla nich o tyle latwiejsze ze wydawali kogos "obcego" kto mowil w innym jezyku mial inna wiare i do tego postrzegany byl jako wyzyskiwacz biedoty.
nie piszmy my tez swojej wersji historii tylko uderzmy sie w piersi i przyznajmy ze jako narod tez nie jestesmy swieci a wojna wyzwala zawsze w ludziach najgorsze instynkty i dzilo sie roznie
czym niby zlamalem regulamin swoim poprzednim wpisem?
a tekst "jakis niemiecki kretyn" nie lamie regulaminu?
niemca mozna zmieszac z blotem a o "wybranych" nie wolno nic powiedziec?
Lee widze ze nie jestes wielkim fanem historii i nikt ci nie kaze byc ale skoro wysuwasz daleko siegajace wnioski to poczytaj troche albo obejrzyj kilka filmow to zobaczysz ze w tym stwierdzeniu jest wiele prawdy
to ze Polakom od lat sie wciska ze tylko nas wszyscy gnebili to nie znaczy ze tak bylo naprawde
kazdy narod w tym nasz ma w swojej historii fakty o ktorych woli milczec np historia stosunkow polsko-ukrainskich, okupacja części Litwy i malo znane potyczki o wilenszczyzne w 45 roku, mordowanie rdzennej ludosci ktorejs wyspy (chyba Taiti) przez polskie oddzialy przy Napoleonie itd
A tutaj poruszyłem konkretny temat odnosnie artykulu w niemieckiej prasie, ktory jest bezczelnym klamstwem spychajacym w dodatku odpowiedzialnosc za zbrodnie na Polakow.
P.S.
Wyspa, ktora masz na mysli to Haiti.
Pozdrawiam.
Owszem, moze nie trakowano kozakow w przeszlosci na rowni ze szlachta polska, ale takie sa prawa mocarstwa a wowczas bylismy jeszcze nim.
A swoja droga warto abys poczytal o bestialstwie jakim sie popisywali Ukraincy na Wołyniu. Hitler i Stalin to przy tym male piwo.
Przybijali kilku letnie dzieci do drzew (kilkoro, dookola drzewa) dlugimi gwozdziami wbijanymi w glowe na zywca. Tworzac tzw. wianuszki.
Takich zabaw mieli jeszcze kilkadziesiat.
ale pamietaj ze historie ocenia sie innymi kategoriami niz wydarzenia dzisiejsze i ze historie pisza zwyciezcy
lee i ja wymieniamy poglady i nie widze w tym nic złego
To, w jaki sposób tłumaczy Pan tzw. szmalcowników, czyli tych, którzy wydawali Żydów w niemieckie ręce jest obrzydliwe. Za takich jak Pan zawsze będę się wstydził, bo robią krzywdę normalnym Polakom - otwartym na świat, ludzi, szanującym inne kultury i religie. I jako pedagog powiem Panu, że owi normalni Polacy, przy okazji tej tolerancji, nie zatracili wielkiego szacunku dla historii swojej Ojczyzny.
I jeszcze na koniec. Nie mam zamiaru Pana ani nikogo z Czytelników na siłę edukować. Nie prowadzę tutaj przeciwko nikomu krucjaty i nikogo na siłę nie gloryfikuję. Z takim samym zaangażowaniem, jakie wkładam w pisanie tych historycznych tekstów, będę jednak usuwał wszelkie hańbiące i niegodne kulturalnego człowieka wpisy na tej stronie.
Nie obchodzi mnie to, czy to był Żyd, Francuz, "Tunezyjczyk", czy też Arab. Ja umiem czytać.
zapamiętaj na wołyniu mordowały obie strony ukraińcy i polacy,nie sami ukraińcy.
"Perez mający zaledwie 155 cm i ważący ok. 40 kg mimo iż zmierzył się z rywalem o kilka głów od niego wyższym i prawie 50 kg cięższym, wygrał przez nokaut"
zaczynam wątpić w ich wiarygodność. Autor mógł napisać że to według jakiejś mało wiarygodnej opowieści
Przeciez mieli glodowe racje zywnosciowe.
P.S.
swij, wydaje mi sie, ze wiem, troszke wiecej od Ciebie.
nie chcę zaczynać o tym dyskusji bo to jest ciężki temat.to jest forum o boksie a nie o histori, a z doświadczenia wiem że dyskusja skończy się nieprzyjemnymi wymianami poglądów.
pozdrawiam.
Wole tego uniknac.
szkoda ze na forum istnieje cenzura nie zwiazana z obrazaniem albo inwektywami a jedynie z niezgodnoscia pogladow z tymi ktore prezentuje autor, czyli powrot do starego ustroju
dzieki
nie pozdrawiam
A teraz wracając do boksu...