SZANUJMY BRACI KLICZKO
W październiku 1997 r. byłem z bokserami kanadyjskimi na mistrzostwach świata w Budapeszcie. Tam, nie wiadomo skąd pojawił się człowiek o nazwisku Hans Muellig z Montrealu, który ogłosił wszem i wobec, że zakłada stajnię boksu zawodowego w Montrealu i przyjechał aby "kupić" kilku zawodników.
Hans, z pochodzenia Niemiec, "prysnął" z NRD w latach sześćdziesiątych XX w. i wylądował gdzieś w Ameryce Centralnej, gdzie zarobił trochę forsy. Z tym majątkiem przeprowadził się do Montrealu, gdzie otworzył dobrze prosperującą firmę elektroniczną i "zrobił" jeszcze większą kasę.
I wtedy, nagle obudziło się w nim zainteresowanie boksem. Powiedział, że stać go na to, aby ewentualnie stracić 5 milionów dolarów, więc zainwestuje w boks zawodowy, tworząc "stajnię" pod nazwą Interbox. Wkrótce managerem Interboxu został Yvon Michel, który był trochę trenerem, ale głównie urzędował zza biurka. Zresztą robi to do dzisiaj, ale w innym biznesie bokserskim, który się nazywa GYM tzn. Group Yvon Michel.
Yvon zaprosił mnie na elegancką kolację i poprosił abym zarekomendował jakichś zawodników, których powinien "kupić" Interbox. Bez wahania powiedziałem, aby kupił braci Kliczko, którzy wtedy zaczynali swoje kariery w Niemczech. Następnego dnia Yvon powiedział, że kontrakty braci Kliczko są do kupienia, ale trzeba zapłacić 1 milion dolarów. Powiedziałem: "Yvon, idź i zapłać te pieniądze jeszcze dzisiaj". Jednak Yvon i Hans bali się zaryzykować wyłożenia tak pokaźnej sumy i teraz widać, że popełnili największy błąd w życiu.
Ile pieniędzy warci są teraz bracia Kliczko? "The sky is the limit"...
A teraz o braciach trochę z innej strony. Poznałem ich osobiście, kiedy byłem w 1997 r. w Kijowie na konferencji naukowej, zorganizowanej przez tamtejszy Uniwersytet Kultury Fizycznej. Obaj bardzo sympatyczni, grzeczni, skromni i z dobrymi manierami. Zupełnie jakby byli z innego świata. A przecież Władimir był już mistrzem olimpijskim.
Dlaczego o nich piszę? Przeglądając moją biblioteczkę bokserską wpadły mi w ręce egzemplarze prac doktorskich obu braci, które kiedyś otrzymałem wraz z dedykacjami od autorów. Myślę, że skoro Władimir jest teraz nazywany "Dr. Steelhammer" warto przynajmniej wspomnieć jak do tego doszło. Witalij był pierwszy, jego praca doktorska została opublikowana w Kijowie w 1999 r. Temat pracy: "Teoria i metodyka selekcji zawodników do boksu wysoko kwalifikowanego". Recenzentami byli K. Sachnovski i G. Lozkin. Całość zawiera 74 strony i 49 pozycji bibliograficznych. Praca Władimira nosiła tytuł "Wielostopniowa kontrola treningu sprawności fizycznej w boksie". Jej recenzentami byli L. Sergujenko i K. Sachnovski. Zawiera 68 stron i 37 pozycji bibliograficznych.
A więc nie tu żadnej "lipy", obaj bracia mają w pełni zasłużone tytuły doktorskie. I z tego co widzę, zgodnie z powiedzeniem, że szlachectwo zobowiązuje, obaj zachowują się kulturalnie i godnie - proporcjonalnie- do posiadanych tytułów naukowych. Obaj również są przykładem, że to, czego nauczyli się w boksie amatorskim, szczególnie ciosy proste i praca nóg, teraz pozwala im na wygrywanie z innymi "bijakami".
Sporo ludzi uważa, że boks Kliczków jest nudny. Może chwilami, ale jest na pewno skuteczny. I wygląda na to, że bracia Kliczko będą jeszcze długo trzymali boks zawodowy pod "rodzinną" kontrolą.
A Yvon Michel pewno codziennie rano przeklina ten dzień, kiedy nie posłuchał mojej rady.
dr Matt Mizerski
Ottawa, Kanada
Po pierwsze: zrobienie doktoratu to pestka w porównaniu z porządnymi studiami magisterskimi. Doktorat to zajmowanie się wąziutka dziedziną która nas kręci.
Zawsze powtarzał brat mojego dziadka to: magisterium jest trudne, doktorat o pestka a habilitacja to sama przyjemność. Bo zajmujesz się rzeczmi które cię fascynują!
Sam też znam środowisko naukowe i dobrze wiem jak jest. Pracowałem
(blisko 2 lata) jako pomocnik w czasie studiów w jednym z instytutów PAN.
Zupełnie czym innym jest poświecenie się pracy naukowej 10 godzin lub więcej dziennie, a czym innym jest cyknięcie doktoratu na pokaz!
Naukowcy to ludzie zafascynowani swoja dziedzina siedzący nad tym od rana do wieczora a nie goście, którzy cyknęli doktorat dla szpanu.
Zupełnym nieporozumieniem jest robienie doktoratu przez kogoś kto nie pracuje naukowo strata państwowych pieniędzy.
Oni mają takie doktoraty jak kończą studia wszyscy amerykańscy sportowcy - to jest jedna wielka parodia stopnia naukowego a tematy mówią same za siebie.
Może bracia są inteligentni ale nie przesadzajmy z tą "naukowością". Nie wspomnę też poziomu uczelni, które "kończyli". Nie wspomnę również o sensowności ich doktoratów jak również przydatności w realu. Napisali dwie ksiązeczki na półkę i zgarnęli dwie literki.
Andrew Lepper rzekłby - phi... ja też jestem doktorem i co?
Co do szacunku - mają go tyle na ile zasłużyli a teraz odsyłam do teksty o Mannym, który jest bokserem przez duże B i zarabia kasę przez duże K. Dla niego bracia mogą nawet być profesorami Uniwersytetu w Ułan-Bator.
"znam srodowisko naukowe" to ze kupujesz piwko w tym samym sklepie co jakis nukowiec nie czyni cie profesorem
doktorat to pestka? to pokaz swoj
a uczelnie w Kijowie maja wyzszy poziom niz polowa polskich "uczelni" zreszta nawet na Bialorusi uczelnie sa lepiej wyposazone niz nasze niedofinansowane molochy
ale co tu gadac ze goscie po podstawowce maja docenic czyjes wyksztalcenie przeciez ich nie obchodza jakies "wyksztalciuchy" i w ogole po co to sie uczyc tyle jak juz umiem pisac i czytac a i tak tylko ogladam telewizje
podro dla naprawde inteligentnych
Przeczytaj jeszcze raz to co napisałem.
Nie jesteś w stanie poza insynuacjami nic napisać konkretnego.
I myślisz, że będę z tobą dyskutował.
Moje stwierdzenia są oparte na konkretnej wiedzy i moim włanym doświadczeniu.
Gołosłownie zarzucasz mi kłamstwo.
Twoja wiedza chyba się ogranicza tylko do obejrzenia jakiegoś filmu.
Masz tylko wyobrażenie a się mądrzysz.
pieprzysz jakbys mial ze 3 doktoraty i habilitacje w wielu dziedzinach chłopaku
szacunek sie nalezy dla wyksztalconych ludzi czy ci sie to podoba czy nie
moze sie na forum pochwalisz swoimi osiagnieciami naukowymi pewnie reszta chetnie poczyta co tam osiagnales w "uczelniach na wysokim poziomie"
i nigdy nie zarzucilem ci klamstwa poprostu uwazam ze twoj poglad na doktoraty braci i ogolnie na ten temat za smieszny
ale nie uwazam cie za glupka czy cos takiego
Pracy doktorskiej nie można porównywać z pracą magisterską (ta w 90% jest niestety ODTWÓRCZA). Doktorat musi być nowym ujęciem jakiegoś tematu, opartym na własnych badaniach.
Poza napisaniem samej pracy trzeba jeszcze w terminie 3 miesięcy (bezpośrednio przed samą obroną) zdać co najmniej 3 egzaminy (w przypadku nauk humanistycznych są to egzaminy z jęz. obcego, filozofii lub socjologii oraz z tzw. dyscypliny podstawowej odpowiadającej tematowi rozprawy, np. z historii).
Na końcu - trzeba jeszcze swoją pracę obronić (przy tym m.in. wygłosić autoreferat, odpowiedzieć na dwie profesorskie recenzje oraz na pytania z sali, bo obrona jest publiczna i każdy może na nią przyjść i zadawać pytana).
Co do wypowiedzi Pana Piotra - NO COMMENTS!
O czym Wy piszecie? Przypominacie ludzi, którzy drżą przed maturą a potem wszystkim przyznają rację, że nie było sensu.
O jakości pracy doktorskiej świadczy wiele elementów a jednym z głównych jest temat, który niejako określa sposób otwarcia przewodu, konieczne zaangażowanie w kreację treści jak również samą obronę. Wybrane przez Braci tematy z góry ustawiały te ich dzieła niszowo ale nie jako tworczość innowacyjna tylko sztuka dla sztuki. Nie zdziwiłbym się że trudno im było znaleźć recenzentów takiej twórczości tak jak i Jankowi Kowalskiemu piszącemu o wpływie wiatraków w Holandii na kulturę urzędników w Mongolii.
Nie róbmy więc sobie jaj z tej naukowości powtarzam i nie piszmy o metodologii robienia doktoratu czy poziomie takiej czy innej uczelni.
Bracia mają te doktoraty więc niech sobie mają ale eksponowanie ich inności przynosi im wiecej krzywdy niż korzyści.
To są bokserzy a nie naukowcy i jako bokserów ich ocenieniamy... co raz częsciej ziewając i zasypiając na ich walkach.
Trafiłeś w samo sedno.
Niezdrowo podniecają się doktoratami ludzie znający prace naukowo z telewizji.
Naukowcy to nie ludzie, którzy się zamęczają i umierają z bólu, ale osoby _zafascynowane_ tym co badają.
Czy otaczacie kumpla czcią, którzy wie wszystko o powiedzmy karabinkach?
Hobbystę, który zna na wylot wszystkie parametry broni(lub silników, lub samolotów itd.)?
Czy uważacie, że haruje jak wół zdobywając ta wiedzę?
Nie bo on to robi z ciekawości!!!
Jak nie zrozumieliście poprzednio to teraz starałem się prościej wytłumaczyć.
z twojej plytkiej gadki widac ze raczej zakonczyles edukacje dosc szybko