COTTO POKONAŁ CLOTTEY'A
W najważniejszym pojedynku bokserskiej soboty w Madison Square Garden Miguel Cotto (34-1, 27 KO) pokonał niejednogłośnie na punkty Joshua Clottey’a (35-3, 21 KO), zachowując tym samym tytuł mistrza świata wagi półśredniej federacji WBO.
Pod koniec 1. rundy Cotto posłał rywala na deski lewym prostym, jednak w 3. starciu po przypadkowym zderzeniu głowami doznał poważnej kontuzji łuku brwiowego. W 5. odsłonie urazu kolana nabawił się Clottey. W 6. rundzie portorykański mistrz ostro przycisnął challengera w narożniku, jednak w kolejnych dwóch starciach dał mu się odegrać. Ostatnie cztery rundy były wyrównane. Sędziowie punktowali: 115-112, 116-111 dla Cotto i 114-113 dla Clottey’a.
W Polsce powtórkę pojedynku Cotto - Clottey pokażą dziś Polsat Sport (godz. 11.00, godz. 00.30) i Polsat Sport Extra (godz. 14.00).
Fakt faktem gdyby nie ta kontuzja walka mogła inaczej się potoczyć.Jak zobaczyłem tą kontuzje w 3 rundzie to byłem dosłownie pewien że ta walka się skończy przed 12r.Brawo dla Cotto za wytrwałość i serce do walki.
Ale komentarz Kuleja poraz kolejny mnie rozbraja;/
stronniczosc dla Cotto moim zdaniem czasem byla az za duza...
czasami zahcowywal sie tak jakby Cotto byl Polakiem
no ale cuz;]
Data: 14-06-2009 12:07:10
Kontuzja miała spore znaczenie. Cotto w trakcie mówił, że płynąca do oka krew mu nie przeszkadzała wiele, ale każdy kto był w takiej sytuacji wie, że to blef. Cotto ma serce do walki i dziś w nocy je pokazał. Clottey jest twardy, ale walka z Cotto bez kontuzji zakończyła by się większą różnicą punktów. "
zgadzam się w 100% , dodam tylko jescze że w grę poza zwycięztwem na punkty dla Cotto wchodziło by w grę , nokaut dla Cotto - po zozbiciu gardy Clotteya albo nokaut dla Clotteya przez lucky punch
Cotto
Pacciao
Floyd...
Markuez
Co do pojedynku Cotto z Pakmanem, nie wydaje mi się, aby Portorykańczyk mógł czymkolwiek zaskoczyć Filipińczyka. Wbrew kilu opiniom, jakoby umiejętności Pakmana były mocne naciągane po zdeklasowaniu Oscara oraz Hattona, jestem wręcz przekonany o wyższości Filipińczyka nad Cotto w ich ewentualnym pojedynku. Wg mnie banalne byłoby tutaj doszukiwanie się argumentów przemawiających za Filipińczykiem jak nieporównywalna przewaga szybkości, niesamowita precyzja w zadawaniu ciosów, jeszcze lepsza mobilność, zdecydowanie większa wydolność etc...
Co do samego pojedynku się nie wypowiem bo nie widziałem niestety. Jeśli jednak zaufać ocenom przedmówców to sądzę że walka inaczej by się potoczyła gdyby nie kontuzja.