REWANŻ CZY STATUS QUO?
Już jutro w Helsinkach dojdzie do oczekiwanego (?) rewanżu Ruslana Chagaeva (25-0-1, 17 KO) z Nikolay'em Valuevem (50-1, 34 KO).
Od ich pierwszej konfrontacji jesteśmy starsi o dwa lata, ale przede wszystkim starsi są główni bohaterowie gali w Finlandii. Wskazać tu faworyta jest naprawdę ciężko i nie dlatego, że obaj są w tak wysokiej formie, a dlatego, bo obaj mają za sobą bardzo słaby poprzedni "sezon".
Po porażce z "Białym Tysonem", olbrzym z Saint Petersburga zrobił przetasowania w swoim teamie, zmieniając m.in. trenera. Na efekty nie trzeba było długo czekać i po przeciętnym, acz pewnie wygranym pojedynku z Bergeronem, Valuev stoczył walkę życia przeciwko Siergiejowi Liakhoviczowi. Rosjanin wyglądał na tle uznanego rywala znakomicie. W końcu zaczął wykorzystywać bajeczny zasięg ramion, a jego lewy prosty co chwile lądował na twarzy byłego championa federacji WBO. Wydawało się, że jest to nowa, lepsza wersja Nikolay'a. Nie długo...
Jak zwykle odważny i bojowy John Ruiz ponownie obnażył wszystkie wady olbrzyma i po raz drugi był bardzo bliski zwycięstwa. Może nie tak jak w ich pierwszym spotkaniu, kiedy w moich oczach został mocno pokrzywdzony, ale i tak na neutralnym terenie śmiało mógł zostać ogłoszony lepszym pięściarzem. To jednak było preludium przed tym, co dopiero miało nastąpić.
Kiedy ogłoszono, że kolejnym przeciwnikiem będzie wiekowy Evander Holyfield, bokserski świat podniósł głos, iż taka walka nie ma sensu. Tymczasem Holyfield "obtańcował" mistrza w większości z rund i na pewno zasłużył na pas WBA. Akcje Valueva mocno spadły, a ludzie nie chcą już takiego championa...
Kariera Chagaeva przebiegała w cieniu innych kolegów ze stajni Klausa Petera Kohla. Na antenie ZDF zadebiutował dopiero w styczniu 2006 roku, kiedy zastąpił kontuzjowanego Alexandra Dimitrenkę i ciężko znokautował Roba Calloway'a, rewanżując mu się za jedyną plamę w rekordzie, techniczny remis. Potem przyszły kłopoty rodzinne, przeciętne występy przeciwko Sprottowi i Virczisowi, aż w końcu Uzbek dał popis w starciu z ... Ruizem. Trochę spuchł w końcówce, lecz pierwsze osiem rund to naprawdę pełna dominacja byłego pogromcy Felixa Savona. Pięć miesięcy później Chagaev znów pokazał wielką formę i wypunktował pewnie Valueva, a punktacja dwa do remisu pozostawia wiele do życzenia.
Wydawało się, że Ruslan urasta do roli największego mistrza wagi ciężkiej obok Władimira Kliczki. Nie długo...
Najpierw były zerwane rozmowy z Sultanem Ibragimovem, potem dwie słabiutkie walki z przeciętnymi rywalami (Matt Skelton i Carl Davis Drumond), a w międzyczasie poważna kontuzja kolana. Czy Chagaev jest już wyboksowany w wieku 30 lat, kiedy teoretycznie zawodnik wagi ciężkiej jest w najlepszym wieku ?
Jedno jest pewne - w obliczu słabszych ostatnio występów, przegrany w jutrzejszej konfrontacji długo będzie musiał odbudowywać nazwisko w świecie boksu, bo tacy mistrzowie jak Chagaev i Valuev tłumów nie porywają...
tak czy siak, wielkich emocji się nie spodziewam.
gdzie się podziała waga ciężka lat '90tych....
pozdrawiam
Chagaev - jeśli znokautuje Yeti. To mało możliwe.
Chagaev - jeśli wpitoli Yeti. To możliwe.
Yeti - jeśli nieznacznie wypunktuje go Chagaev.
Yeti - jeśli wpitoli Chagaevovi. Możliwe, ale mało.
Yeti - jeśli znokautuje Chagaeva. Ktoś wstawiał czajnik?