'MILCZEK' PRZEMÓWIŁ
Były mistrz świata wszechwag John Ruiz (43-8-1, 29 KO) w swoim otwartym liście wyzywa na próbę sił pozostałych amerykańskich ciężkich.
- Mówi mi się, że mój styl walki nie jest atrakcyjny dla kibiców. Często określa się jako brzydki.- pisze "Quiet Man"- Ja jestem jednak dumny z tego, że nigdy nie unikałem walki z liczącymi się rywalami. Przez ostatnie miesiące czytałem i wysłuchiwałem, że nie zasługuję na pozycję challengera WBA. Kilku kompletnie niesprawdzonych tak zwanych pretendentów skomlało, że zasługują na walkę o tytuł bardziej niż ja. Dlaczego? Kim są Chris Arreola, Eddie Chambers, Kevin Johnson albo Brian Minto, by dostać walkę o pas? Nikim.
- Tylko porównajcie moją listę zwycięstw do waszych.- kontynuuje Ruiz- Wasze osiągnięcia nie są nawet zbliżone do moich. Byłem tam, gdzie wy dopiero próbujecie się dostać- mam na koncie 11 walk mistrzowskich. Mogę nawet zaryzykować pozycję challengera WBA tylko po to, by pokazać wszystkim, że zasługuję na walkę o pas. Udowodnijcie mi, że się mylę. Skończcie wasze gadki i spróbujcie pokonać mnie w ringu, by zostać ciężkim numer 1 w Ameryce.
Myślę że Arreola jest dla niego za silny, po ciosach z bliska Ruiz by poprostu staracił przytomność jak w walce z Tuą. Vitek utrzymał by go na dystans dyszlami, Ruiz będąc w dystansie by się pogubił i prędzej czy póżniej porozbijany nadziałby się na cios podobny do tego po jakim padł w walce z Gołotą. Tyle że Kliczko bije mocniej i pewnie by zakończył operację. Co do reszty czołówki myślę że Ruiz miałby szanse z każdym, a z np Haye, John wygrał by przez KO.
pozdrawiam