RING TELEGRAM - 19.04.2009
Matt Vanda (40-9, 22 KO) nie miał ostatnio dobrej passy i z siedmiu pojedynków przegrał aż pięć. Spotkanie z byłym pretendentem do mistrzostwa świata Tockerem Pudwillem (40-7, 14 KO) było więc dla niego ostatnią szansą na powrót do liczącej się grupy zawodników w wadze średniej i junior-średniej. "Predator" wykorzystał ją i po ośmiu rundach pokonał Pudwilla stosunkiem głosów dwa do remisu.
O pozostałych walkach w rozwinięciu
W lipcu 2004 roku Mike Anchondo (28-2, 19 KO) zdobył pas WBO w wadze super-piórkowej, ale stracił go już w pierwszej obronie. Dokładnie rok temu przytrafiła mu się druga wpadka i wczorajszym występem ten 27-latek powracał na ring. Anchondo wygrał każdą z sześciu rund (3x 60-54), jednak nie potrafił przewrócić nastawionego wybitnie defensywnie Hectora Alatorre (15-7, 5 KO).
Alex Bunema (31-6-2, 17 KO) zaczął ubiegły rok od sensacyjnego znokautowania Romana Karmazina, potem zastopował groźnego Waltera Dario Matthysse i dopiero Sergio Martinez stanął na jego drodze do zdobycia mistrzostwa świata. Po tamtej porażce Alex zrobił sobie półroczną przerwę i w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego wygrał przed czasem (TKO 6) z Mikiem McFailem (12-36-2, 4 KO).
Billy Zumbrun (22-10-1, 12 KO) nigdy wielkim zawodnikiem nie był, lecz zawsze dawał z siebie wszystko, dzięki czemu zyskał status znanego journeymana wagi ciężkiej. Zumbrun, który ma na koncie zwycięstwa nad słynnym Butterbeanem czy Joe Hippem, tym razem miał łatwiejszą przeprawę i w dwie minuty rozprawił się z Justinem Fortune (15-9-2, 9 KO), niegdyś rywalem samego Lennoxa Lewisa.
Wspomniany wyżej Zumbrun przegrał m.in. z Brianem Minto (33-2, 21 KO), klasyfikowanym wysoko bokserem kategorii ciężkiej. Minto (WBA 15, WBO 10 - na zdjęciu obok) wygrał szóstą walkę z rzędu, tym razem "tylko" na punkty. Po ośmiu rundach jego potyczki z Matthew Greerem (12-5, 11 KO) sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Brianem w stosunku 80-72, co znaczy tylko tyle, że Minto był lepszy w każdej odsłonie.
O ile Billy Zumbrun to znany journeyman wagi ciężkiej, to w wadze cruiser najsłynniejszym takim bokserem jest chyba Ismail Abdoul (29-15-2, 11 KO). Belg walczył z samą czołówką światową, ale tylko lewy sierpowy Krzysztofa Włodarczyka zdołał zmusić sędziego do poddania twardego Ismaila. Abdoul wytrwał osiem rund z Tomkiem Adamkiem, nie przewracał się po ciosach takich mocarzy jak Marco Huck, Enzo Maccarinelli, David Haye, nasz Dawid Kostecki też nie zrobił mu większej krzywdy. Belg po pięciu porażkach z bardzo mocnymi rywalami w końcu zaboksował z kimś słabszym i od razu odniósł pierwsze od 2006 roku zwycięstwo. Abdoul zastopował w piątym starciu Giovanni Jemna (12-13-1, 3 KO) i na pewno już wkrótce przetestuje kolejnego niepokonanego boksera. Kawał twardziela...
Po nieudanym ataku na pas IBF wagi piórkowej Jason Litzau (24-2, 20 KO) odpoczywał czternaście miesięcy. Widocznie odpoczął na dobre, bo postanowił znów stanąć w ringu. Come-back okazał się udany i Jason zastopował w piątej rundzie Phillipa Payne'a (16-23-1, 8 KO).
Numer piętnasty rankingu federacji IBF wagi półciężkiej, Elvir Muriqi (36-5, 22 KO), w "Walentynki" przegrał na punkty w eliminatorze organizacji IBF z Clintonem Woodsem, by teraz po dwóch miesiącach wygrać niemal każdą z dziesięciu rund pojedynku z Oleksandrem Garaszczenko (15-13, 7 KO). Wbrew pozorom była to bardzo ważna wygrana dla Elvira, który przegrał sensacyjnie z Ukraińcem dokładnie cztery lata temu. Rewanż więc jak najbardziej udany.
Rene Gonzalez (24-1, 19 KO) okupuje drugie miejsce w rankingu WBC i piąte w zestawieniu WBA kategorii super-piórkowej. Tym razem 25-letni bokser z Nikaraguy w niespełna dwie minuty zdemolował Hugo Pacheco (1-6, 1 KO) i już niedługo powinien dostać szansę zaboksowania o pas mistrzowski.
Amin Asikainen (26-2, 17 KO) był faworytem bukmacherów, ale w listopadzie przegrał przed czasem z Khorenem Gevorem. Po pięciu miesiącach przerwy Fin pokonał na punkty 80-72 i dwukrotnie 80-70 Valentina Ochoa (20-13-1, 8 KO). Były mistrz Europy wagi średniej notowany jest przez IBF na czwartym miejscu.
Zgadzam się z kolegą loleq, że gdyby miał on lepszego promotora to tytuł EBU miałby jak w banku, a tak zarabia pieniądze jako bokser. Nie wiem jakie to są zarobki, ale powinien dostawać dobre pieniądze bo to nie byle jaki kelner.