DONAIRE W GAZIE

Nonito Donaire (21-1, 14 KO) kolejny raz udowodnił, że znokautowanie blisko dwa lata temu Vica Darchinyana nie było dziełem przypadku. 26-letni bokser z Filipin obronił pasy IBF i IBO w wadze muszej, stopując w 4. rundzie  Raula Martineza (24-1, 14 KO).

Wszystko zaczęło się już po dwóch minutach od pierwszego gongu. Mistrz zamarkował uderzenie z prawej ręki i wystrzelił po zwodzie króciutkim lewym podbródkowym. Pretendent po raz pierwszy zapoznał się z deskami. Martinez wstał na "dziewięć", chciał szybko się odgryźć, za co został skarcony. Nonito przepuścił jego prawy sierp i sam wystrzelił prawym prostym - drugi nokdaun.

Champion zaraz po wznowieniu walki w drugiej odsłonie zamroczył rywala lewym podbródkiem i widząc jego kryzys doskoczył z serią kilkunastu ciosów, którą zakończył lewy sierpowy. Raul po raz trzeci był liczony. Wstał jednak i dzielnie kontynuował rywalizację, choć z góry skazany był na porażkę. Po wygranym trzecim starciu, w czwartym Donaire powtórzył to, co zrobił w pierwszej rundzie. Zamarkował prawy sierp, by po zwodzie uderzyć lewym podbródkiem - dosłownie kopia pierwszego nokdaunu. Tym razem doświadczony sędzia Pete Podgorski bez liczenia przerwał pojedynek, ogłaszając zwycięstwo Nonito przez TKO.

Rewanż Donaire kontra Darchinyan więcej niż wskazany...

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: darecki
Data: 19-04-2009 06:05:44 
Drugi Pacman? Pokazal klase.
 Autor komentarza: adenauer
Data: 19-04-2009 10:54:34 
Żaden sędzia nie powinien w ten sposób przerywać walk mistrzowskich...
 Autor komentarza: Bombardier
Data: 19-04-2009 11:14:36 
Niby nie powinien ale jednak pojedynek był bardzo jednostronny. Myślę, że gdyby sędzia pozwolił kontynuować pojedynek to doczekalibyśmy się ciężkiego KO. Trzeba zrozumieć trochę tych sędziów bo to oni w dużej mierze biorą odpowiedzialność za zdrowie bokserów.
 Autor komentarza: adenauer
Data: 19-04-2009 11:25:28 
Pojedynek zakontraktowany jest na 12 rund i w przeciągu takiego okresu wydarzenia w ringu mogą przybierać różną postać. Zgadzam się, że Filipińczyk dominował i prawdopodobnie wygrałby w późniejszych rundach. Jest to jednak tylko nasze gdybanie i jeżeli mielibyśmy ograniczać się tylko do gdybania, nie musielibyśmy organizować 12-rundowych pojedynków, a jedynie przyznawać zwycięstwo czy mistrzostwo teoretycznemu faworytowi. Zgadzam się z opinią, że to sędzia bierze odpowiedzialność za zdrowie zawodnika, jednakże na etapie, na jakim ta walka została przerwana, zdrowie żadnego z nich nie było zagrożone... Zawodnik nie był zamroczony. Pozdrawiam
 Autor komentarza: lufio
Data: 19-04-2009 11:49:47 
dzis widzialem powtorke - miazga
 Autor komentarza: Thouvionne
Data: 19-04-2009 12:46:11 
Bombardier: zgadzam się z Tobą. Jednak BOKS (boxing ) to jest przede wszystkim sport, a nie ... licencja na zabijanie. Ktoś musi nad tym panować. Akurat tutaj właściwia była decyzja arbitra. Takie jest moje skromne zdanie. Nie będę polemizował, bo nie mam tego w naturze. Sorry. Pozdrawiam.
 Autor komentarza: mrEko
Data: 19-04-2009 14:53:03 
Moim zdaniem arbiter nie potrzebnie przerwał walkę. Owszem Martinez i tak by to przegrał bo z tak dysponowanym Donaire nie wiem czy ktokolwiek dałby dzisiaj radę. Wracając do knockdownu to Amerykanin po ciosie stracił równowagę i poleciał na dupę, jednakże cios nie był mocny i zawodnik w żadym przypadku nie był zamroczony. Raczej powienien być liczony.
Duże słowa uznania dla mistrza, Martiznez przy nim wyglądał jak przypadkowy zawodnik.
 Autor komentarza: janusznew
Data: 19-04-2009 15:08:42 
vica też by odprawił
 Autor komentarza: Jacexus
Data: 19-04-2009 16:09:45 
panowie dziwie sie ze ktos sie jeszcz zastanawia dlaczego przerwano walke ? przeciez to wygladalo jak by 8klasista nieustannie karcil swojego mlodszego kilka lat kolege. nie dosc ze roznica wieku to przewaga sily, szybkosci, techniki itd itd. co tu duzo mowic ktos wczesniej dobrze napisal : "boks to nie sztuka zabijania" a oczekiwanie zmiany w pozniejszych rundach bylo jak wypatrywanie cudu w ktory nawe Martinez nie wierzyl - gdyby bylo inaczej to nie tylko wstawal by po kazdym ko a tu nie bylo zadnych oznak np zmiany tempa czy agresywnosci stylu itd.
pozdrawiam
 Autor komentarza: sasquatch2
Data: 19-04-2009 16:46:44 
brednie ,brednie ,brednie,panowie to boks a nie teatrzyk dla bab,jak by się chciał poddać to by się poddał.ponadto istnieje coś takiego jak lucky punch,niedługo wprowadzą do pro poduchy i kaski ,wtedy wszyscy esteci będą zadowoleni.
 Autor komentarza: Jacexus
Data: 19-04-2009 18:02:38 
sasquatch2 moze i masz racje moze i nie - dlaczego? zeby trafic i cieszyc sie z tzw "lucky punch" najpierw musisz wyprowadzac ciosy. (nie mylic z machaniem lapkami dla wrazenia ze niby jeszcze masz sile stac i przyjmowac a jestes bokserem wiec wypada). czy widziales w tej walce ze strony Martineza jakiekolwiek zagrozenie? sorry, moze Cie to rozzlosci ale ja i sedzia - nie.
kazdy z nas lubi piekne walki - wymiany i zwroty akcji tyle ze nie w tej walce.... Martinez po prostu czy tego chcial czy nie "ROBIL" wszystko na co go bylo stac i nic nie wychodzilo i lepiej ze sedzia zastopowal niz fruwajacy recznik z naroznika - a juz sie zanosilo.

pozdrawiam
 Autor komentarza: lufio
Data: 20-04-2009 09:53:02 
no moze i troche sie sedzia pospieszyl bo gosc faktycznie nie byl jeszcze miekki ale chyba nie mial nawet on sam do sedziego pretensji bo przeciez byl obijany jak dzieciak i to byl 4 knock down, a po co komu nieszczescie na ringu
 Autor komentarza: drag
Data: 20-04-2009 15:56:48 
dokladnie Martinez nic nie mogl zrobic w tej walce , postawcie sie na miejscu sedziego on ma ochraniac zawodnikow malo to bylo przypadkow ze takie obijanie bylo tragiczne potem w skutkach, do tego co Donaire zrobil z darczinianem , Martinez to twardy bokser inny byl juz nie wstal
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.