PROKSA: 'WEZMĘ JESZCZE CO MI SIĘ NALEŻY'

Grzegorz Proksa (17-0, 10 KO) od kilku lat uznawany jest za jednego z najbardziej utalentowanych polskich bokserów. Początki kariery wskazywały, że jego droga na szczyt może być bardzo szybka, jednak ostatnie miesiące były dla pięściarza sporym rozczarowaniem. Niedawno "Super G" miał dość boksu i nie chciał w ogóle o nim rozmawiać. Dzisiaj patrzy w przyszłość już z większym optymizmem.

Piotr Momot: Na początek Twoja ostatnia walka. Jesteś w 100% zadowolony z tego co pokazałeś na ringu? Zmieniłbyś coś ? Oprócz rywala...

Grzegorz Proksa: Pytanie czy ktokolwiek mógłby cokolwiek zmienić walcząc z Noblem tego dnia. Nie dało się inaczej boksować po prostu. Tym bardziej czuję się zawiedziony tą walką bo przygotowania były optymistyczne do pokazania ciekawej formy tego dnia. Niestety Lee kompletnie nie podjął walki. Może nie do końca szkoda przygotowań, bo one nie poszły na marne, ale szkoda mi było moich kibiców, którzy zamiast walki zobaczyli przybory – bo tak to trzeba nazwać. Przed Jones'em była nerwówka biorąca się z tego, że na tydzień przed walką dostałem specjalny zastrzyk w dłoń i nie wiedzieliśmy jak się zachowa ręka. Stąd moje zadowolenie po walce. Teraz  było inaczej, byłem pewny mocy. Od razu trzeba dodać, że świetną robotę zrobił Jumbo (cutman Ian Jhonson) bandażując mi dłonie zarówno przedtem jak i teraz.

PM: Wracając jeszcze do Twojego ostatniego rywala. Znowu na kilka dni przed walką mieliśmy serię bokserów, którzy najpierw zgadzali się, a potem odmówili wyjścia z Tobą do ringu. Z tego co się mówi, Twój agent oferuje rywalom całkiem niezłe pieniądze jak na tego typu walki, a taka sytuacja zdarza się nie pierwszy raz. Jak myślisz jaka jest tego przyczyna ? Najpierw się zgadzają, a potem oglądają jakieś Twoje walki na youtube i się wycofują ? Zawsze też jak jeździsz na sparingi na wyspy, to słyszymy, że dobrze sobie radzisz. Takie sparingi na pewno obserwują managerowie, matchmakerzy i przekazują sobie wiadomości. Może ktoś Ci robi „krecią” robotę ?

GP: Na dzień dzisiejszy pracuje na szacunek w gronie zawodowców. Moja praca jest uczciwa i pełna poświęceń. Uwielbiam wyjeżdżać na sparingi do Anglii bo tam wychodząc do ringu na sparing czujesz jakbyś wchodził na pole bitwy. Nikt nie odpuszcza, nikt nie robi uników, jest walka i każdy chce się sprawdzić. Tym bardziej z niepokonanym zawodnikiem. Póki co zapracowałem sobie w Anglii na taki szacunek, bo jeździłem po różnych gymach sparując z wieloma zawodnikami i wieść naturalnie, co jest oczywistą sprawą, się rozeszła. Mój agent ma tam dobre kontakty z telewizjami, a ja mam aspiracje, żeby boksować z najlepszymi na Wyspach i jestem na to gotów. Mówiąc boksować nie mam na myśli przeboksować tylko zwyciężać. Co do gaż, to rzeczywiście tam się nie walczy za kilkaset euro, każdy zna swoją wartość i wygląda to inaczej niż w Polsce. Wciąż wierzę, że mój czas nadejdzie….

PM: Jakie masz teraz plany na przyszłość. Mówi się, że zejdziesz na stałe do kategorii junior średniej, słychać też głosy o możliwości powalczenia o EBU z Jamiem Moorem. Są już jakieś wstępne ustalenia w tej sprawie ? I czy na decyzję zejścia niżej miało wpływ, to że stwierdziłeś iż Twoje warunki fizyczne są zbyt skromne na średnią czy to po prostu kwestia możliwości, które teraz się otworzyły w tej dywizji do 154 funtów ?

GP: Nie uważam, że mam skromne warunki fizyczne jak na wagę średnią. Uważam, że jest ona optymalna i czuję się w niej świetnie. Przy wzroście 177 cm nie  należę z pewnością do najniższych. Siłowo również uważam się za mocnego i dalej nad tym pracuje by się doskonalić. Moje zejście było spowodowane propozycją dobrej walki.  Złożyliśmy ofertę Moore'owi i jego menedżerowi, ale odmówili mimo tego, że zgodziliśmy się na minimalne wynagrodzenie.  Oferowaliśmy, że chcemy za tę walkę dwa razy mniej niż teraz weźmie Dzuman.  Wierzę dalej w zapewnienia Krzysztofa, że nie odpuszczamy tego tematu i jeszcze w tym roku doprowadzimy do tej walki. Dzięki temu mam cel.

PM: Poprzedni rok zaczynałeś z Laszlo Veresem, potem pracowałeś z Andrzejem Gmitrukiem, a kończyłeś już chyba bez oficjalnego trenera. Z kim teraz ćwiczysz i czy jest to trener na stałe czy poszukujesz jakiegoś nowego szkoleniowca ?

GP:  Stale jestem w kontakcie z Laszlo. Mam do jego osoby ogromny szacunek i można powiedzieć, że nauczył mnie najwięcej ze wszystkich trenerów z którymi współpracowałem. Na dzień dzisiejszy trenuje sam, z pomocą Jacka Dąbrowskiego. Jak tylko Andrzej nie jest zależny od Tomka to również mi pomaga, natomiast już na stałe korzystam z wiedzy i umiejętności Pawła Gassera, który odpowiada z przygotowanie kondycyjne. Znakomicie mi się z nim jak i Jackiem współpracuje.

PM: Co dała Ci boksersko współpraca z Andrzejem Gmitrukiem ? Twój boks stał się bardziej dojrzały ? Co się zmieniło w Twoim stylu boksowania ?

GP: Oprócz prestiżu wydaje mi się, że niewiele. Nie mieliśmy czasu popracować na tyle, żeby się zespolić – przynajmniej ja mam takie odczucia. Oczywiście to świetny fachowiec, bez dwóch zdań, ale nie wydaje mi się, żeby w naszej współpracy oddał coś więcej niż wiedzę, a ja potrzebuje kogoś komu muszę zaufać kompletnie w narożniku. Kogoś kto wychodzi ze mną by być ze mną, a nie tylko obok mnie. Tak jak wspomniałem, mieliśmy zbyt mało czasu, żeby solidnie popracować a w tamtym roku tylko się poznawaliśmy. Andrzej Gmitruk zarabia pieniądze przy Tomku, których ja na dzisiaj nie jestem w stanie mu zagwarantować. To oczywiste.

PM: Chciałbym jeszcze wrócić do wywiadu jakiego udzieliłeś mi w grudniu. Pamiętam jak rozmawialiśmy we wrześniu, to tryskałeś optymizmem. W grudniu Twoje chęci gdzieś zgasły, gazety sugerowały nawet możliwe zakończenie kariery. Czy możesz wyjawić, choćby ogólnikowo co wprowadziło Cię właśnie w taki nastrój ? Myślę, że interesuje to bardzo zwłaszcza Twoje liczne grono kibiców.

GP:  Ta sprawa jest już za nami więc nie będziemy do niej wracać, choć problem nie zniknął. Staram się sam z niego wybrnąć. Być może kiedyś coś więcej powiem na ten temat, ale teraz nie ma co energii na to marnować. Kibiców mam mało, ale za to naprawdę wspaniałych i wcale nie szukam nowych. Nie potrzebuję i nie chcę rozgłosu. Powiesz, że się nie da się osiągnąć bez tego sukcesu? A ja wierzę, że da i wezmę to co mi się należy, bez robienia z siebie debila.

PM: Jutro Albert Sosnowski walczy z Francesco Pianetą. Często bywasz w stacjach telewizyjncyh jako ekspert, komentujesz też walki. Jaki przewidujesz wynik tego pojedynku ?

GP: Do wczoraj byłem przekonany, że Albert wygra. Nawet postawiłem parę funtów na Alberta, choć nie bawię się w hazard. Wczoraj przytrafiła się przykra sprawa, zobaczymy na ile Albert się pozbiera. Mnie nie wypada o tym mówić jeśli Albert sam się nie wypowiedział. Trzymam jednak kciuki za Alberta. W końcu nic nie przychodzi łatwo i czasem trzeba walczyć nie tylko z przeciwnikiem. Nie mniej jednak wierzę w zwycięstwo Alberta i z pewnością będziemy kibicować w szerszym gronie…

PM: Dzięki za rozmowę i wyczerpujące odpowiedzi.
GP: Również dziękuję. Pozdrawiam przy okazji wszystkich moich kibiców, a także dziękuję za wsparcie sponsorom - Bankowi Spółdzielczemu w Węgierskiej Górce oraz SUPER GYM SPORTS.

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Dies
Data: 03-04-2009 21:33:13 
O co chodzi z tą przykrą sprawą?
 Autor komentarza: Dies
Data: 03-04-2009 21:33:48 
Tj. Alberta?
 Autor komentarza: walerus
Data: 03-04-2009 21:44:56 
?? też jestem ciekaw....
 Autor komentarza: macio78
Data: 03-04-2009 21:58:37 
ALBERT NIE ŁAM SIĘ ,PRZEŁAM SIĘ !!!!
WSZYSCY LICZYMY NA CIEBIE CHŁOPIE!!!
XXX
 Autor komentarza: Stefanwmd
Data: 03-04-2009 22:10:02 
Przewiduje tu jakąs tragedie pozaringową...
Albert zabij tego lalusia!
 Autor komentarza: przemo663
Data: 03-04-2009 22:22:27 
Faktycznie ciekawe co takiego się stało z Albertem...

Wracając do Proksy, to jest to bokser, którego kariera smuci mnie niezmiernie.Nie żeby brakowało mu umiejętności, rozwija się całkiem dobrze, ale sposób w jaki jest prowadzony budzi wiele wątpliwości.Brak stałego trenera, walki na galach średniej jakości, przeciwnicy szukani na chybił trafił - tak nie powinna wyglądać droga na szczyt wielkiego talentu.
Pamiętam jak zaczynał.Oglądało się jego pojedynki z wielką przyjemnością.Miał łatwość uderzania seriami, ciosy zadawał w wielu płaszczyznach i przede wszystkim imponował mi lekkością poruszania się, skracania i zwiększania dystansu.Czuło się w tym finezję, nie było to zwykłe rzemieślnicze przygotowanie, tylko wrodzony dar.Patrzyłem wtedy na pojedynki pięściarzy z Bullita, którzy byli na podobnym etapie kariery i myślałem sobie:Proksa w porównaniu z nimi to na prawdę jest perełka.Z łatwością rozbił Steva Conwaya.Choć ten nie był w wielkiej formie, to jednak biorąc pod uwagę,że dla Grześka była to 9 walka na zawodowym ringu takie nazwisko robiło wrażenie.
Sądzę że jeśli Proksa byłby prowadzony np. przez pana Andrzeja Wasilewskiego, to przy wszystkich zastrzeżeniach do tego promotora, znajdowałby się na dziś dzień w pierwszych piętnastkach najpoważniejszych federacji.Tymczasem klasyfikuje go bodajże tylko WBC i jest to pozycja w trzeciej dziesiątce.Bezskutecznie przebija się od pewnego czasu, a to działa hamująco na rozwój jego kariery.Zmiana kategorii wydaje się być dobrym posunięciem, ale przy takiej promocji jaką ma teraz może się to okazać nie wystarczające.
 Autor komentarza: Kris
Data: 03-04-2009 23:29:56 
tylko co?
co się stało?
niepokoją mnie te informacje...
Matko, żeby tylko Albert się pozbierał...
Nie wiadomo nawet po czym ma się pozbierac, myślę, że dowiemy się po walce.
Cóż życzyć Albertowi?
Jednego!
Aby dzisiejsza przykra sytuacja podbudowała go, zmobilizowała do działania!
 Autor komentarza: Daroo
Data: 04-04-2009 01:46:24 
Odnosnie Alberta to prosze tak nie straszyc ludzi przed ciekawa walka!!! To poprostu nie przystoi. :)

Dziwi troche mnie podejscie pana Proksy. Rozumiem ze mozna do zawodowego boksu podchodzic tylko jak do sportu i najlepszym przykladem na to jest Calzage(przynajmniej twierdzil ze nie walczyl dla pieniedzy) ale jednak jezeli ma sie aspiracje do tego zeby byc najlepszym to do uzyskania walk na poziomie co najmniej swiatowym potrzebna jest dosc rozlegla rzesza kibicow zapewniajaca odpowiednie dochody dla TV.

Sam mieszkam na wyspach i wiem jak kazdy emigrant ze Angole beda ci kibicowac czy tez zarobic hajc jezeli jestes zblizony do stereotypu Angola (tu przyklad ostatnij walki Macarona lub z innej strony walki Alberta z Williamsem). Z mala grupka kibicow nie zaleznie jak zagorzalych mozna co najwyzej pojsc na ryby :). Z drugiej strony jednak widac tu dokladnie jaki wplyw na posuniecia p. Proksy maja osoby w jego otoczeniu w tym promotor i trener (a raczej brak trenera)

Na koniec w woli wyjasnienia nie chcialbym byc postrzezony jako bezpodstawny krytykant i dodam ze ogladam walki G.Proksy pelen podziwu do umiejetnosci tego boksera i mysle ze przy odpowiednim nastawieniu i poprowadzeniu jest on nasza najwieksza nadzieja na przyszle lata. Jednakze ten warunek jest konieczny aby nie zniknal w tlumie przecietniakow lub zaprzestal kariere trafiajac na kilku zawodnikow z poteznej grupy promotorskiej i bedac oszukanym na wyniku.
 Autor komentarza: andre
Data: 04-04-2009 06:47:43 
Nie interesuje mnie zbyt bardzo Sosnowski i jego walka z tym wloskim-niemcem, ale kariera Grzeska Proksy jest na palecie mej uwagi juz od dluzszego czasu. Dlaczego ten chlopak nie zmieni swojego zespolu i nie zacznie myslec odrobine kategoriami swiatowymi a nie regionalnymi. Grzesiek ma talent, dobry rekord ( ktory jest bez znaczenia w USA )i przede wszystkim styl walki, ktory jest bardzo atrakcyjny dla stacji tv i fanow. Jezeli jednak nie zostana poczynione pewne zmiany w prowadzeniu sportowo-biznesowym Proksy, bedziemy mieli kolejngo straconego sportowca, ktory moglby osiagnac baaaaaaaaaaaaaaardzo duzo.
Pomyslmy przez sekunde - Grzesiek pod skrzydlami Emanuela Stewarta... i jak wszystko mogloby sie toczyc dla niego inaczej...
 Autor komentarza: mike1920
Data: 04-04-2009 09:27:04 
O co chodzi z tą tajemniczą sprawą...??
 Autor komentarza: piotruspan
Data: 04-04-2009 10:17:39 
fajny wywiad, Grzesiek wie czego chce, dało się zauważyc optymizm w jego wypowiedziach, a to dobrze wróży, bo kto jak kto, ale on ma wielki talent i szkoda byłoby go zmarnowac.
 Autor komentarza: dax51
Data: 04-04-2009 10:38:49 
GRZESIEK zawsze daje spoko wywiady . O jego talencie nie ma co pisac bo to po prostu widac . Szkoda tylko , ze jest tak powoli prowadzony , niby ma walki ale kazdy wie , ze PROKSA jest w stanie wygrac jakis mniejszy tytol ( inter lub ebu ) . Jakis mi sie wydaje , ze GRZESIEK czeka na swoja szanse bez specjalnego przepychania sie lokciami . Tyle , ze w jego przypadku nie jest niczym nie skromnym zadac walk z bardziej znanymi zawodnikami . Trzym sie GRZESIEK to , ze bedziesz MISTZREM to tylko kwestia czasu .
 Autor komentarza: puncher48
Data: 04-04-2009 11:53:42 
Proksa jeszcze się rozpędzi fajny boks przedewszystkim miły dla oka prezentuję tylko progresji w doborze rywali jakby ostatnio brakuję ale niewątpliwie to spory talent i napewno nie dyga przed mocniejszymi przeciwnikami to raczej kwestie organizacyjne stopują go przed podbiciem europejskich, a w dalszej perspektywie światowych ringów i coś z tym należy zrobić, a jak w tym temacie się zazębi to nie mam wątpliwości, że Grzesiek może być nawet taką postacią w polskim boksie jaką dzisiaj jest nasz wspaniały Mistrz Tomasz Adamek, a co do Sosnowskiego czyżby jakaś przykra kontuzja się mu przydarzyła lub inne nieszczęście co zbiło go z tropu, mam nadzieję, że da radę, bo pomimo, iż Albert przez większy okres swojej kariery raczej był uważany za baloniarza w kreowaniu swojego rekordu mistrzowskiego, to jakby na to nie patrzeć ma na rozkładzie parę dobrych przeciwników choćby jak Machimana, Herelius, czy ostatni jego nabytek sam Danny Williams, tak więc "Dragon" nie łam się dasz radę i wypłyniesz na naprawdę szerokie wody, powodzenia w walce i wyślij tego Planete w kosmos.
 Autor komentarza: GANDALF
Data: 04-04-2009 12:41:08 
Chyba będzie potrzebne małe sprostowanie co do wywiadu bo znając Grześka i biorąc pod uwagę poprzednie wywiady to wcale nie jest prawdą to, że nie potrzebuje on kibiców. Raczej chodziło mu o to, że nie potrzebuje pajacować po za ringiem w wywiadach, albo piorąc konia z Jolą Rutowicz! Zawsze chciał być oceniany za swoją postawę w ringu mimo i tylko za to. Kibiców ma sporo i każdego szanuje biorąc pod uwagę swój kontakt z nimi! Weźcie pod uwagę, że Grzesiek sam pracuje na swój PR i nie ma nikogo kto by mu w tym nawet pomagał bo jego agent ogranicza się tylko do załatwienia walk nic więcej. Grzesiek nawet sam się reprezentuje w kontaktach ze sponsorami więc raczej nie można tu ówić o kategoriach regionalnych - proszę mi wierzyć ANDRE :-) . Mówiąc o Albercie to chyba było jakieś przeziębienie nawet gorączka itp. chyba, ale już jest wszystko ok z tego co wiem.
 Autor komentarza: GRAND
Data: 04-04-2009 14:12:29 
Andre co do temu Proksy to pomyśl trochę..
Jesteś bardzo inteligentnym człowiekiem, z tego co obserwuję od jakiegoś czasu, znającym się, lubiącym boks i kibicujący polakom.

Jeżeli chłopak narzeka na swoją sytuację- nieudolnego promotora tzn. że chciałby coś zmienić i gdyby miał okazję to podejrzewam, że już by to zrobił. On sam jedynie moze w zwiazku z taka sytuacja narzekac, byc niezadowolonym i ewentualnie zakonczyc kariere-jak widac. Pewnie wiążą go kontrakty i zobowiązania finansowe ze Zbarskim i nic nie poradzi..
Samego Zbarskiego najmniej obchodzi Proksa, boks itd. On tylko widzi kase z tego i na tym wozku jedzie.
Apel do pana Zbarskiego: Jak pan Proksa przynosi takie korzysci to moze cakiem go nie sprzedawac. Moze lepiej wspolpromowac z jakas powazna, profesjonalna grupa promotorska, kasa bedzie na pewno jeszcze wieksza;)Jak sie chce to wszystko mozna, a warto.
I czy pan w ogole przeglada takie strony> Interesuje Pana Boks??

Ja inaczej tego nie widzę.


Wszystkim nam się marzy fachowy promotor Proksy i trener, wszyscy już widzieli team Proksa-Gmitruk, ale jak widać chłopaka po prostu na to nie stać w obecnej chwili. Sam Zbarski wie jaką ma maszynke do robienia pieniędzy i to na wyspach Brytyjskich i za przysłowiową złotówkę Proksy nie odda. Wasilewski chętnie by Proksę przejął, ale co to dla samego zawodnika oznacza..?
Ano tyle, że będzie On tylko boksował w Polsce i kibice zas beda mogli go ogladac, ale dalej z ...kelnerami. Ze sportowego punktu nic nie zyska..

Jemu faktycznie potrzeba promotora, ktory wezmie sie za jego kariere. Jak widac jest szansa walki z Jamiem Morem(i tu widac roznice etapow kariery Proksy i Adamka, dla tych ktorzy twierdzili, ze Adamek dopiero zdobywa slawe,popularnosc itp.), ktory za bardzo nie kwapi sie do walki z "G"! Co swiadczy o klasie Polaka i umiejetnosciach, budza one szacunek u mistrza Europy. Grzesiek chce walczyc nawet za darmo, byleby zdobyc pas i wypromowac sie, pokazac na co go stac, co potrafi!!(Tomek pasy juz ma i nie potrzebuje walk za pchli grosz z Bhop-em czy innymi, bo On juz swoja pozycje i warto ma i zna; jak smieszne byly pieniadze wielkoci 500 tys dol sami widzielismy, za kilka dni dawali 2 RAZY WIECEJ).
Wszyscy widza jak nietuzinkowym zawodnikiem jest Super G, ale teraz trzeba troszeczke zainwestowac w niego, wielkie pieniadze nadejda po jakims czasie dla zawodnika i TEAMU.

Pan Gmitruk mowil kiedys, ze On zrodlo utrzymania ma, a boks traktuje jako hobby, jak dalej sam mowil to Tomek Adamek oplaca go BARDZO DOBRZE. Wiec moze zajac sie Proksa profesjonalnie z czystej ciekawosci, checi podniesienia sobie prestizu trenerskiego zwiazanego z realnymi wielkimi sukcesami mlodego Polaka w przyszlosci.
To nie tylko apel do doskonalego szkoleniowca, ale innych trenerow czy promotorow. Tego chlopaka juz wielokrotnie pomijano w amatorce!! Teraz znowu sytuacja powtarza sie na zawodostwie, nie marnujcie szansy..
 Autor komentarza: andre
Data: 04-04-2009 18:44:52 
grand - bardzo interesujacy i przemyslany komentarz, w ktorym zawarles wiele istotnych punktow majacych z pewnoscia swe odzwierciedlenie w rzeczywistosci. Kariere Proksy sledze od chwili jego pierwszej walki w Las Vegas i nie moge sie nadziwic, co ten chlopak jeszcze robi w Europie, oklepujac piesciarzy, ktorzy mieli by tutaj problemy by znalezc miejsce w "gym" a juz nie mowiac by walczyc na jakichkolwiek powaznych galach. Proksa ma styl, ktory jest bardzo widowiskowy a to jest najlepsza droga na osiagniecie sukcesu w USA. Pejoratywne nastawienie jest jednym z elementow, z ktorym wiekszosc piesciarzy sie borya w czasie swych karier, ale jak juz wspomniales, musi sie w koncu znalezc ktos ktpo pomoze Grzeskowi zaistniec na rynku amerykanskim i dac mu szanse na pierwsz dziesiatke w rankingach jak najszybciej.
GO GRZEGORZ!!!
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.