YAN ZNÓW WYGRYWA
Po kompromitującej wpadce z Ernie Marquezem (PKT 6) w sierpniu ubiegłego roku, udanie na ring powrócił mistrz olimpijski z Aten Yan Barthelemy (7-1, 1 KO). Dzień po swoich 29. urodzinach Kubańczyk sprawił sobie prezent wygrywając przed czasem z Pedro Mirandą (30-15-2, 25 KO). Barthelemy posyłał rywala na deski w pierwszej i drugiej rundzie, by w trzeciej zakończyć dzieło zniszczenia, odnosząc w końcu wygraną przed czasem.
Według moich informacji Yan i wschodząca gwiazda ringów zawodowych - Yuriorkis Gamboa (teraz 12-0, 10 KO) - spotykali się na krajowym podwórku czterokrotnie. Za pierwszym razem, dziewięć lat temu, lepszy okazał się Gamboa (19:9), ale trzy kolejne potyczki były już pod dyktando Barthelemy. W 2001 roku pokonał rodaka 3:2 i 7:2, by w następnym zwyciężyć Yuriorkisa 13:5.
piatkowa wygrana byla dla Kubanczyka debiutem w nowej grupie - Top Level
dziwie sie że Arena zrezygnowała z Yana,papiery na mistrza przecież ma.
Ta? A ja go widzialem w zawodowej karierze i zauwazylem trzy rzeczy a) wata b) chamstwo c) olewanie defensywy.
Porazka z Marquezem to dla mnie oczywista kontynuacja tego co pokazywal wczesniej. W zwiazku z czym zadna niespodzianka. Napierdalal jak glupi, ciosu nie mial za grosz, odkrywal sie strasznie i zbieral bardzo brzydkie ciosy nawet od zawodnikow majacych ze 3 razy mniej wygranych niz porazek.
Z chamstem w ringu to się zgodzę,niepotrzebnie wygłupiał sie w 5 i 6 rundzie za co został ukarany.Myślę że Barthelemy prrzypomni jeszcze o sobie.
Nie wydaje mi sie, widzialem kilka jego zawodowych walk i w tej co przegral byl w dobrej formie na tle tych wczesniejszych.