HERELIUS POKONAŁ MONROSE !
Albert Sosnowski ma o tyle pecha, że niektórzy pokonani przez niego zawodnicy osiągali potem cenne zwycięstwa. Orlin Norris (PKT 6) zremisował w następnym występie z Vassilijem Żirovem, Osborne Machimana (PKT 10) niecałe dwa lata później znokautował Corrie Sandersa, Mindaugas Kulikauskas (TKO 2) w dokładną rocznicę po porażce z "Dragonem" zwyciężył przed czasem (kontuzja) Herbie Hide'a, podobna sytuacja powtórzyła się dziś ze Stevem Hereliusem (16-1-1, 11 KO). Francuz pokonał dosłownie przed chwilą Jeana Marca Monrose (24-3, 15 KO) w dziesięcio-rundowym pojedynku kategorii cruiser.
Agencje nie podały jeszcze dokładnej punktacji, ale wiadome jest, że Herelius zwyciężył rywala jednogłośnym werdyktem sędziowskim. A Monrose to nie byle kto. Tytuł mistrza Europy kategorii cruiser stracił dopiero we wrześniu ubiegłego roku na rzecz Marco Hucka. Pomimo porażki dwie z czterech najważniejszych federacji nadal klasyfikowały go w czołowej 15-tce - WBA 9, IBF 15. Tak więc nie powinniśmy się zdziwić, gdy w kolejnym zestawieniu ujrzymy wysoko właśnie Steve'a.
Przypomnijmy, iż podobnie jak Herelius po wpadce z Albertem parę kilogramów do cruiser zrzucił Lawrence Tauasa i doszedł w pewnym momencie nawet do szóstego miejsca federacji WBO. Trochę pecha ma Sosnowski, ale miejmy nadzieję, że zwycięstwo nad Danny Williamsem utoruje mu drogę na szczyty wagi ciężkiej...
Na zdjęciach Steve Herelius.
Trzymam kciuki za Sosne,oby więcej takich ciężkich w Polsce.