MARGARITO I CAPETILLO BEZ LICENCJI!
Wczoraj Komisja Sportu stanu Kalifornia pozbawiła zawodowych licencji ex-mistrza świata w wadze półśredniej Antonio Margarito i jego trenera Javiera Capetillo.
Decyzja ta została podjęta w następstwie dochodzenia w sprawie incydentu, który miał miejsce przed pojedynkiem Meksykanina z Shane`em Moseleyem, który odbył się 24 stycznia. Wówczas to w bandażach Margarito stwierdzono substancje gipsopodobne.
Wszystkich siedmiu członków komisji zagłosowało na rzecz pozbawienia licencji, nie uwzględniając oświadczenia Margarito, w którym Meksykanin przekonywał o swojej niewiedzy i co za tym idzie, niewinności.
Pozbawienie licencji oznacza, że Margarito i Capetillo przynajmniej przez rok nie będą mogli uczestniczyć w bokserskich galach, które będą organizowane na terenie stanu Kalifornia. Po tym okresie będą mogli ponownie ubiegać się o licencję, ale nie ma gwarancji, że ją otrzymają.
Decyzja Komisji spowodowała gniew promotora Boba Aruma, który był obecny na rozprawie i podkreślał, że bokser nic nie wiedział o tym, że jego dłonie obandażowano z naruszeniem przepisów. Zdaniem Aruma, Margarito następny pojedynek stoczy w Meksyku. Ponoć władze kilku tamtejszych miast (przede wszystkim rodzinnej Tijuany) już teraz zgłosiły gotowość do organizacji bokserskiego show z byłym mistrzem świata w roli głównej.
Dla mnie ten pięściarz jest skończony.
Nie chcę go więcej oglądać.
Nie wierzę w jego niewinność, ani w to, że to pierwszy raz.
Jeśli ktoś miał gips na rękach, to wie, że tego nie da się przegapić po ściągnięciu rękawic.
Tak samo jeśli ktoś kiedys boksował z ciężarkami, to wie że bicie z dodatkowym ciężarem jest od razu odczuwalne.
W treningu nie raz używałem sztabek 90g i power jest niezły, a pięść bardziej wbija się w worek.
Ta kara to nie kara, to zwykła ściema i potraktowano to jak wykroczenie czy leciutki doping.
A Bob Arum pali głupa i się drze by niby wzmocnić "straszność" kary.
A Meksyk powinien dostać 5 lat... - ciupy.