OPINIE CZYTELNIKÓW
Nasz czytelnik Sebastian Żurawski napisał dla Was felieton o sytuacji w wadze ciężkiej. Serdecznie zapraszamy do dyskusji.
Gdzie Ci mistrzowie - czyli kryzys w wadze ciężkiej
Na tronie WBC - Witalij Kiczko, WBA - Wałujew, WBO i IBF w rękach młodszego z braci Kliczków! Czy królewska kategoria przestała być królewską ? W tej chwili w HW mamy dwoch bokserów z prawdziwego zdarzenia którymi są oczywiście bracia Kliczko. A co z reszta ? Czy to tylko stańczycy jak z obrazu Matejki? Gdzie są wyraziste postacie i Ci magiczni wojownicy sprzed lat? Gdzie zawodnicy pokroju Alego, Tysona, Lewisa, Bowe'a ? Gdzie te walki przyciągające miliony? Gdzie młodzi perspektywiczni zawodnicy? Już od kilku lat dokładniej po odejściu na emeryturę Lenoxa Lewisa, w wadze cieżkiej mamy cyrk! Bo jak inaczej nazwać klaunów którzy są bądż byli mistrzami – Ruiz, Briggs, Liakovich, Wałujew i paru innych! Przecież w starciu z wyżej wymienionymi nie mieliby szans, no może poza szczęśliwym trafem (Rahman) . Przecież ostatnią walką w tej kategorii na poziomie mistrzowskim było starcie Lewisa z Kliczko! Ale kiedy to było?
Na walkach Lenoxa, Tysona, Bowe'a czy Holego sprzed lat nie wiało nuda, piękny technicznie boks, szalona wymiana badż kapitalny nokaut ! Na walkach Wałujewa, Briggsa powieki same się zamykają, o walkach Ruiza to szkoda pisać! Pamiętacie jakąś porywająca walkę w HW ostatnimi czasy? Bo ja nie! No chyba, że porywające dla was było zwycięstwo Briggsa nad Liakovichem, Kliczki z Ibragimowem, drugiego Kliczki z Peterem bądż ostatnio Wałujewa z Holym, a może naszego Andrew nad Mollo. Przecież kilka lat temu zawodnik bijący cepami i to góra 4 rundy (Mollo) nie walczył w eliminatorze WBC - podobno najbardziej prestiżowe kategorii. Kilka lat temu mieliśmy i my swoją nadzieję na mistrza. Mieliśmy boksera który był na ustach całego świata, który skończył karierę wielkiego Riddicka Bowe, który nic wielkiego nie osiągnął ale walczył z mistrzami i pseudo-mistrzami, ale zawsze czekało się nocami z dreszczykiem emocji na jego walki. W tej chwili w HW oprócz Kliczków nie ma mistrzów, ba nie ma nawet bokserów. Są tylko pseudo-mistrzowie i przeciętni w porównaniu z byłymi mistrzami zawodnicy.
O naszych w królewskiej to nie warto pisać bo po co sobie nerwy szargać, ze w czasach posuchy w ciężkiej żaden nasz, no może oprócz wciąż marzącego o pasie Andrew, nie jest w stanie nawiązać walki z tymi terażniejszymi przeciętniakami. Aż łezka w oku się kręci...
A z emocjonujących walk wagi ciężkiej ostatnich lat polecam chociaż starcie Białego Wilka z Brewsterem, to była wojna jakich mało, Gołota-Byrd, i jak zauważa autor artykułu Gołota-Mollo, a także Tyson-Williams, niesamowita walka, a ja zachwycałem się anihilacją jaką zafundował Peterowi Vitalij.
Więc coś tam się znajdzie. Ale fakt, lata '90 były w HW niesamowite, teraz to jest D. N. O. , czyli DNO.
A my Polacy, możemy teraz wstawać w nocy na Adamka, choć to nie ta sama magia co Gołota, to chociaż większa pewność, że pójdziemy spać po pojedynku w dobrym humorze ;)
pozdrawiam
Waga ciezka to w tej chwili jedna z najgorszych wag, jesli nie najgorsza. Z 'krolewskiej kategorii' zostala juz tylko nazwa. Jeszcze 10 lat temu jak sie wlaczala ESPN czy jakis inny kanal i lecial boks to w wadze ciezkiej cos sie dzialo, dzisiaj ogladam walki na eurosporcie i nie widze ANI JEDNEGO blyskotliwego mlodego zawodnik. A prospekci na niemieckich galach (mlodzi niemcy i rosjanie) wygladaja zalosnie. Z prawda nie wygrasz. Nie ma na to innego leku jak odbudowa amatorki bo jak juz pisalem na ulicy genialnych technikow nie znajdziesz. W ciezkiej jest w tej chwili 3 dobrych technikow : Kliczkowie i Gomez. Reszta to albo cepy zza dupy, albo dziadki ktorzy powinni bawic wnuki na emeryturach.
Walka Arslan-Wilson byla fatalna jak prawie kazda walka w niemczech, obojetnie w jakiej wadze.Arslan to nie jest czolowka CW, tylko go szwaby na sile pchaja. To jest co najwyzej czolowka europejska.
Moim zdaniem wpływ na kryzys HW ma po części kryzys w amerykańskim boksie generalnie. Nie oszukujmy się to amerykańscy zawodnicy przyciągali największe tłumy i w USA odbywały się największe wydarzenia.
Wcześniej pojedynki o mistrzostwo świata stanowiły wydarzenie ogólno sportowe. Obecnie mamy do czynienia z niegdyś dobrymi amerykanami, którzy przyjeżdżają do Niemiec czy innej Szwajcarii, aby dostać w dupe od jakiegoś reprezentanta armii czerwonej, przeważnie w kompromitujący sposób ( np. większość pojedynków braci Kliczko, zwłaszcza ten z Rahmanem, albo walka Chrisa Byrda z Povetkinem ).
Wczerśniej HW to były niesamowite wojny, teraz są on tak nudne, że ciekawsze staje się oglądanie schnącej wody ( np. Mollo - McCline bądź co bądź eliminator )
O walce Kliczki z rahmanem chcę napisać więcej. Była żenująco nudna, ale nie wynikało to z przewagi Kliczki, po prostu Rahman przyjechał zupełnie bez woli zwycięstwa, wyglądało to tak jak by mu zapłacili za to, że dostanie lżejsze baty. On nawet nie próbował zadać jakiegoś lucky puncha.
Prospecty ? Arreola za moment dostanie od innego tępego młota Petera i się skończy, Solis jest otyły i nawet z takim Chauncy Welliverem ( typem, który jest chyba ze 3 razy grubszy od niego ) się męczy, Wilder stoczył tylko jedną walkę z kelnerem to ciężko cos powiedzieć poza tym, że ma nieprawdopodobny zasięg ramion.
Pisanie o Walujewie nie ma sensu, znamienne jest, to, że on ma już grubo ponad 30 lat. Czyli już w czasach Lewisa był w odpowiednim wieku, co sprawiało, że walczył wtedy tylko z kelnerami po ruskich dziurach. Po prostu wtedy wiedzieli, że takie beztalencie niezasługuje nawet na rolę trialhorse'a albo sparingpartnera dla dobrego boksera, a teraz jest taki kryzys, że legendy pokroju Holyfielda przegrywają ze zwierzęciem