WALKA: Mike Tyson - Michael Spinks (1988)
W czerwcu 1988 roku doszło do wyczekiwanej walki Mike'a Tysona (34-0-0, 30 KO) z Michaelem Spinksem (31-0-0, 21 KO). Stawką pojedynku były pasy WBC, WBA i IBF w których posiadaniu był Tyson. Spinks w swojej karierze był już mistrzem wagi półciężkiej i dzierżył w niej ten sam komplet pąsów, co jego późniejszy i jak się okazało jedyny zawodowy pogromca. We wrześniu 1985 roku Michael sprawił dużą niespodziankę, gdy już w swoim debiucie w najcięższej kategorii wygrał z Larry Holmesem, niepokonanym w 48 pojedynkach mistrzem IBF, długoletnim dominatorem tej wagi. Poza tym Spinks, w czasach amatorskich, zdobył w Montrealu, w 1976 roku, zloty medal olimpijski w wadze średniej.
Walka była reklamowana hasłem "Raz i na zawsze" co oznacza, że zwycięzca poza wszelką dyskusją miał być uznany za najlepszego w wadze, za prawdziwego championa najcięższej kategorii. Spinks co prawda nie miał pasa ale po dwukrotnym pokonaniu Holmesa uznawany był za championa linearnego. O samej walce Tysona ze Spinksem trudno jest się rozpisywać jako że był to jeden z najkrótszych w historii pojedynków o mistrzostwo świata wszechwag. Michael sporo się ruszał używając przy tym bezpośredniego prawego w niemalże taki sposób w jaki inni zawodnicy używają lewego prostego. Spinks klinczował, poruszał się, stosował gardę, nie wchodził w wymiany, mówiąc krotko nie chciał się narażać na niepotrzebne niebezpieczeństwo ze strony szarżującego Tysona. W pewnym momencie Żelazny Mike trafił pod linami mocnym lewym podbródkowym, dołożył do tego prawy na korpus. W konsekwencji tych ciosów Spinks przyklęknął. Wstał na "dwa" a wiec błyskawicznie, nie zdradzając przy tym poważniejszych oznak zamroczenia.
Był to dopiero drugi nokdaun w karierze Michaela, poprzedni "zafundował" mu Muhammad Quawi o którego pierwszym pojedynku z Evanderem Holyfieldem mówi się, że była to najlepsza walka w historii wagi cruiser. Spinks po wznowieniu pojedynku zamiast uciekać bądź klinczować zrobił rzecz najbardziej niebezpieczną w tych okolicznościach - postanowił się zrewanżować, postanowił oddać. W konsekwencji niecelnego prawego w wykonaniu przeciwnika, Tyson trafił prawym podbródkowym po zainkasowaniu którego rywal błyskawicznie przewrócił się na plecy, mocno uderzając przy głową w podłogę ringu. Dwukrotny zwycięzca niepokonanego wczesniej Larry Holmesa, został przez sędziego ringowego Franka Cappuccino wyliczony do 10-ciu, nie dając rady podnieść się na nogi.
Cała walka wraz z dwoma liczeniami trwała zaledwie 91 sekund i mimo klasy rywala była to jedna z najłatwiejszych walk mistrzowskich Żelaznego Mike'a. Po tej wstrząsającej porażce Michael Spinks już nigdy więcej nie stoczył profesjonalnej walki bokserskiej. Magazyn The Ring uznał cały ten pojedynek za rundę roku 1988. Mike Tyson zarobił na tym "przedsięwzięciu" rekordowe 22 miliony dolarów. Była to ówcześnie największa wypłata dla boksera zawodowego. Żelazny Mike zarabiał wiec w tempie ponad 241 tysięcy dolarów na sekundę.
pozdrawiam
W co trafil Tyson to akurat nie ma wiekszego znaczenia, prawy podbrodkowy wbrew swojej nazwie wcale nie musi trafic w podbrodek.
Nie byl to cios prosty, nie bylo wyprostu w łokciu.
Nie byl to cios "z boku" nie byl to wiec cios sierpowy
Uderzenie bylo z dolu z łokciem zgietym mniej wiecej pod katem 90 stopni. Podbrodowy jak nic.
a ja bym powiedział, że to bardziej hak na schaby był, a tylko Spinks w tym miejscu akurat głowę miał. Klasyczny podbródkowy ciągnięty jest do góry, tam gdzie właśnie jest broda, a ten cios MT pociągnął do przodu, a nie do góry. Szczegóły, bez znaczenia:)
to nie jest cios prosty bo nie ma prostowania łokcia
to nie jest cios sierpowy poniewaz łokieć idzie przy tułowiu
To jest wariacja podbrodkowego.
Wlasnie ze musi trafic w podbrodek ! Podbrodek to rodzaj ciosu zwanego hakiem.Hak mozna oznaczac cios zadany na tulow(np lewy hak na tulow) albo gdziekolwiek indziej takze na podbrodek, ale nie ma takiego czegos na podbrodkowy na tulow !
Piszac ze podbrodkowy nie musi trafic w podbrodek mialem na myslu ze moze trafic np. w zuchwe, nos, czolo, policzek, skron a nie w ze rownie dobrze moze trafic w pepek...
Co do ciosu czy to podbródek czy nie, to mniej istotne. Ważny jest efekt.
Dobrze, że w temacie pojawił się dopisek encyklopedia, bo znowu ktoś by pomyślał, że to niedawna walka :)
Co do samego Mike to jak dla mnie w swoim prime zaden bokser w histori nie bylby wstanie go pokonac.
George Foreman prime...
Tyson (nie prime) jak zawsze jak wychodzil do wybitnego zawodnika to przegrywal - 2 razy Holyfield i raz Lewis
Tyson będąc niskim ciężkim z małym zasięgiem ramion zawsze musiał błyskawicznie skracać dystans i przy gorszym przygotowaniu do walki nie mógł jej wygrać np. stopując przeciwnika prostymi, skracał dystans deczko wolniej niż mógł będąc przygotowanym i do tego przy braku kondycji po prostu się wycieńczał.
Tyson w primie to najniebezpieczniejszy ciężki jaki był chociaż zapewne są inne zdania. Wszyscy wiemy jak Tyson bywał przygotowany do coponiektórych starć chćby z przekonania samego Tysona że "złapał pana boga za nogi". Jeśli się Tyson solidnie przygotował to nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek go powalił i nie wyobrażam sobie żeby kogokolwiek nie powalił.
Mike w moim rankingu najlepszych w primie jest nr 1, gdyby można założyć że wszyscy najwięksi super mistrzowie kolejno się zmierzy każdy z każdym to spokojnie obstawiam że mimo każdy mógł przegrać jak i wygrać teoretycznie 50/50 pojedynków to Tyson jeśli wszystkich by nie wygrał to przegrał by ich najmniej. W związku z tym uważam że Mike jest nr 1
"Bardzo cenie Alego, LL, Holyego ale Mike mial w sobie cos co pozwalalo mu wygrywac z kazdym do czasu gdy nie poznal pana don king'a"
Nie twierdze ze Tyson by nie mogl wygrac z prime Holmesem,Foremanem,Holyfieldem,Bowe czy szczegolnie Lewisem tylko twierdze ze rownie dobrze moglby z nimi przegrac...
"Granvorka nie zakladam ze nie zmienie zdania, jednak JA nie widze zadnych argumentow przemawiajacych za tym aby ktos byl wstanie dobrac sie do skory zelaznego mike'a w jego prime."
Wezmy takiego prime Bowe - bardzo szybki,dobry technicznie, wysoki,duzo wiekszy zasieg ramion - ogolnie ogromna przewaga warunkow fizycznych nad Tysonem- a do tego znakomita szczeka i bardzo mocny cios-takie polaczenia zalet powoduje ze Tyson moglby przegrac z Bowe
Co by było jakby zamiast TT był Roddick? walka by była bardziej brutalna, bardziej zażarta, raczej nie trwała by długo a Tyson chyba zwycięzył by przez ko aczkolwiek wynik jest kwestią bardzo dyskusyjną. Bowe wdałby się z Mikem w wymianę ciosów i nie walczyłby na dystans tak jak Tucker. Bowe był lepszy od Tonego (ale to wcale nie była duża różnica) niemniej myślę, że akurat Tysonowi pasował by bardziej. Dwóch wybitnych puncherów o zupełnie róznych predyspozycjach fizycznych, uwielbiający walkę w półdystansie - myślę że ta walka przyćmiła by boje Alego z Frazierem.
Największym problemem w ocenie Mike jest to, że w swoim prime nie miał naprawdę wybitnych rywali, bardzo szybko się wypalił a na najwyższym poziomie boksował tak naprawdę zaledwie 2,3 lata i już pod koniec lat 80tych znalazł się na równi pochyłej. On zaczął się cofać nim osiągnął swój właściwy szczyt, taka jest prawda.