MORRISON CHCE WALCZYĆ
Tommy Morrison (48-3-1, 42 KO) był na początku lat 90-tych jednym z czołowych bokserów świata, pomimo, iż waga ciężka święciła wówczas najlepsze chwile od czasów lat 70-tych. "The Duke" nigdy za dużo nie namyślał się, tylko od pierwszej sekundy agresywnie nacierał na swojego rywala, nie bawiąc się w zbędne kalkulacje. Jednak wykryty u niego wirus HIV zatrzymał wspaniale rozwijającą się karierę dopiero 27-letniego boksera z Arizony. Po jedenastu latach przerwy Tommy powrócił dwoma walkami (zdjęcie przed ostatnim występem sprzed roku) i nadal chce kontynuować karierę. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, kolejny pojedynek stoczy już na wiosnę.
Morrison w czerwcu 1993 roku pokonał po wspaniałym pojedynku wielkiego George'a Foremana (na zdjęciu tej nocy), zgarniając przy okazji wakujący tytuł WBO wagi ciężkiej. Obronił go raz w potyczce ze sprowadzonym w ostatniej chwili Timem Tomashkiem (TKO 4), który zastąpił innego pretendenta minuty przed walką. Mike Williams miał pierwotnie stanąć na przeciw mistrza, ale w szatni dostał dziwnego ataku paniki, bał się wyjść na ring i by kibice nie zlinczowali organizatorów, w ciągu pół godziny dogadano się z Tomashkiem i to on został, chyba najsłabszym w historii, challengerem do tronu wagi ciężkiej. Potem stracił ten pas w sensacyjnych okolicznościach na rzecz Michaela Bentta (TKO 1), z kolei jednego z najsłabszych mistrzów w historii.
Tommy zadebiutował w wieku 19. lat. Na koncie ma zwycięstwa nad tak znakomitymi pięściarzami jak Pinklon Thomas (TKO 1), Joe Hipp (TKO 9), Carl Williams (TKO 8), czy też Donovan "Razor" Ruddock (TKO 6).
Po długiej przerwie, obchodzący trzy dni temu 40-ste urodziny Morrison powrócił na ring 22. lutego 2007 roku i zastopował w drugiej rundzie Johna Castle'a. Minął kojejny sezon i 9. lutego ubiegłego roku "The Duke" rozprawił się (TKO 3) z Mattem Weishaarem. Teraz nasz bohater myśli poważnie o pojedynku w Australii. Ma już nawet dobranego przeciwnika - jest nim John Hopoate (10-2, 10 KO), który we wrześniu sprawił małą niespodzxiankę nokautując twardego Boba Mirovica. Do walki Morrisona z Hopoate ma dojść na wiosnę (w okolicach kwietnia), ale zanim do niej dojdzie, Amerykanin będzie musiał przejść szereg skompikowanych badań. Znany australijski doktor Lou Lewis podda Morrisona dwóm próbom wykrycia wirusa HIV, którego, jak mówi sam zainteresowany, w jego organiźmie nie ma. Jeśli Tommy przejdzie pomyślnie badania pana Lewisa, wówczas dostanie zielone światło od autralijskiej federacji i stoczy 53. pojedynek w karierze.
Wydaje mi się,że Morrison mimo wieloletniej pauzie zastopowałby dzisiaj Kliczkę(obojetnie którego) bez większego problemu. Faktycznie niesamowite u Tommego były natarcia na przeciwnika od pierwszej sekundy walki. Facet nie pier..ł się w tańcu, jakieś badanie przeciwnika były mu obce, poprostu szedł jak czołg.
Jednak z boksu powinni już go wypierdolić z powodu HIVa!
Może przykre,ale każdy bokser który z nim walczy może się tym zarazić!
Kiedyś to był efektowny zawodnik, ale zawodził go własny organizm. Jego styl, to był wieczny atak i słabe myślenie o obronie. Wszystko było by jeszcze ok, ale Tommy miał szklaną szczękę, więc jak spotkał się z lepszym rywalem i mocno bijącym, to działy się przykre niespodzianki. Co prawda z Foremanem dał radę.
A co do Hiv, to współczesne leczenie polega na podwyższaniu odporności i walki z poziomem zakażenia. Czasem efekty są bardzo dobre. Ale nie znaczy, że ktoś jest całkiem zdrowy, tylko, że charakter badań nie pozwala wykryć wirusa, bo jego poziom jest bardzo niski. Słyszałem tez głosy, że niektóre leki fałszują wyniki.
Tak czy siak Tommy może poobijać kilku kelnerów, ale nic więcej.
Nawet jak był w prime, to musiał zdominować przeciwnika by z nim wygrać, a jak mu się nie udało, to potrafił pięknie przegrać przez KO. Za ten efektowny i destrukcyjny styl kochano Księcia i przereklamowywano go. Sam bardzo lubiłem oglądać jego walki, ale z takimi przeciwnikami jak Lewis to on nigdy nie miał szans.
Poza lucky punchem, bo fakt Tommy to był prawdziwy puncher i potrafił odwrócić losy walki w każdym momencie. Gdyby miał betonową szczękę, to byłby to wielki mistrz, a tak był tylko chwilowym mistrzem, który stracił pas z leszczem którego zignorował.
Wydaje mi się, że nie namieszałby w HW za dużo z Lennoxem przegrał
z genialnym Holym też by przegrał a o wściekłym szybkim Tysonem przy jego stylu walki mógłby zapomnieć o 2 rundzie.
Ale ma widowiskowe walki i za to go uwielbiam.
Sądzę, że jeszcze Tua i Ike Ibeabuchi bbyli by dla niego nie osiągalni chodz boks bywa nie przewidywalny :)
z normalnym bokserem....oj spadła by oglądalność.
Co do Bowe to niczym nie potwierdzone plotki. Wydaje mi się że mogło tam dojść do sytuacji gdzie Morrison obrzucał go gradem ciosów ten nie chcą ryzykować jakieś kontuzji przed mistrzowską walką życia powiedział aby ten wypierdalał.
Był niezłym akcentem w historii HW i nic wiecej taką barwną rozrywką przed walką wieczoru :)
Niewiele zabraklo aby doszlo do prawdziwej walki pomiedzy The Duke a Big Daddy, byla nawet podawana konkretna data - 7 pazdziernik 1995 roku i miejsce Madison Square Garden takiej potyczki ale ostatecznie do walki nie doszlo gdyz Bowe wybral trzecie starcie z Holyfieldem(4 listopada) a Tommy 7 pazdziernika toczyl pojedynek za duza kase z Lennoxem Lewisem.
Osobiscie sadze ze prime Morrison by mial niewielkie szanse na pokonanie Bowe, Holyfielda, czy Tysona(tego sprzed wpadki z Douglasem) ale juz potrafie sobie wyobrazic porazke Lewisa z Morrisonem(ten Morrison od Lewisa nie byle prime).
Sam Morrison twierdzi ze Tyson jest stworzony dla niego,mowi ze ich style sa podobne,ale ze on jest szybszy i jego lewy sierp krotszy i szybszy niz Tysona, ktory od porazki z Douglasem jest juz innym zawodnikiem.
Prime Tommy Morrison to byl scisla czolowka wagi ciezkiej, zdecydowanie cos wiecej niz "barwna rozrywka przed walka wieczoru".
Morrisona gadanie o Tysonie mnie rozbawia bo wydaje mi się, że to Tonny jest idealnym bokserem dla szybszego i prezentującego lepsza technikę i bardziej destruktywny styl Tysona.
Myślę, że gdyby nie dragi, alkohol, niekończące się balangi problemy z psychiką, opuszczanie treningów to o Tysonie mogliśmy by mówić najwybitniejszy bokser w historii a niestety mówimy jeden z
najwybitniejszych.
"to wie jak by sie potoczyla jego kariera gdyby nie hiv, mysle ze dalby jeszcze kilka dobrych walk z dobrymi zawodnikami" - to napewno
"pokonal dziadka foremana i nie umniejszajmy mu tego zwyciestwa" a właśnie z tym mam problem bo czy Larry Holms może powiedzieć, że pokonał prawdziwego Aliego, czy wałkoń może powiedzieć, że pokonał prawdziwego Holego, czy Danny Williams może powiedzieć, że pokonał Tysona jakiego kochaliśmy. Ja twierdze, ze Morrison z młodym Formanem dostałby cięzkie KO
Wiesz masz duzo racji ale nie moge się przekonać do tego, że walka Morrison-Foreman to świadectwo świetności Morrisona bo gdyby tak było to Foreman nie powinnien był dotrwać do końca.
Tak jak pisalem , uwazam ze z prime Tysonem The Duke nie mialby wiekszych szans.
"Myślę, że gdyby nie dragi, alkohol, niekończące się balangi problemy z psychiką, opuszczanie treningów to o Tysonie mogliśmy by mówić najwybitniejszy bokser w historii a niestety mówimy jeden z
najwybitniejszych."
Tysona kariera potoczylaby sie inaczej gdyby Cus D'Amato zyl kilka lat dluzej...
Tyson to z pewnoscia geniusz, zawodnik wybitny w prime co jednak nie wyklucza tego ze jest przereklamowany, gdy patrzy sie jakiego najlepszego zawodnika pokonal to wybor jest miedzy T.Tuckerem a 38-letnim L.Holmsem...
"nie moge się przekonać do tego, że walka Morrison-Foreman to świadectwo świetności Morrisona bo gdyby tak było to Foreman nie powinnien był dotrwać do końca."
Gdyby przyjac takie kryterium oceniania swietnosci to wychodzi ze Holyfield tez nie byl swietny....
Foreman przegral tylko raz przed czasem, George mial jedna z najlepszych szczek w historii HW
Nie wydaje mi się żeby z swoim style walki wygrał z Tua i Ikem
Nawet gdyby nie zachorował na Hiv był by tylko krążownikiem który by dawał duzo nadzeji i emocji. Szkoda, że niema już takich efektownych bokserów jak on ale trafil na odrodzenie w boksei zawodowym i jak wiadomo wielu znakomitych lepiej wyszkolonych technicznie bokserów nie zbliżyło się nawet do tronu w owych czasach.
Może mi ktos wyjaśnić czemu Ike Ibeabuchi tak nagle znikł z boksu! bo nie wiem
David ma fascynujący rekord nieuprasowany na leszczach!
(Ruiz (pamietne ko w 1 rudzie), Hasim Rahman, Moorer, Maskaev, Nicholson)
Gołot np: dostał 4 szanse a nie miał w dorobku wygranych z tyloma świetnymi pięściarzami.
Tua nigdy nie przegrał przez ko
Uważam patrząc na dzisiejszych mistrzów że wcale wstydem by nie było gdyby to on był mistrzem
Niestety szedł najcięższą i najmniej wygodną drogą dla siebie!
Trafił na Byrda który zachamował jego kariere.Potem próbował walczyć z Rahmanem w eliminatorze i miał tak słabych promotorów,że po remisie nie dostał szansy do dziś!
Gołota takich szans dostał 4 i miał dostać 5-tą!
Myśle,że Tua-Valujew to mogłobybyć ciekawe!
David sięgający do pasa Valujewowi mógłby być z tego cyrk monty Pytona!
pokonał Kliczke, Gołote był mistrzem WBO i każdą jego walkę jaką oglądałem oglądałem z zaciekawienie. Może co do techniki nie jest asem ale punch miał dobry.
Też kiedyś chciałem walki Tua-Tyson pierwsze rundy były by szaleńcze :)