HARRISON NA WOLNOŚCI
Scott Harrison (25-2-2, 14 KO) to z pewnością jeden z największych zmarnowanych talentów ostatniej dekady. Znany z wybuchowego charakteru Szkot jest alkoholikiem i nawet w trakcie swojej kariery, kiedy zasiadał dwukrotnie na tronie WBO kategorii piórkowej, pił na umór. Zamiast trenować do walki z Manuelem Mediną, balował na obozie w Hiszpanii, co kosztowało go utratę tytułu. Wziął się jeszcze wtedy ostatni raz za siebie, poszedł na odwyk, a w rewanżu znokautował Medine w jedenastej rundzie. Pas WBO obronił jeszcze sześć razy, ale do siódmej obrony nigdy nie podszedł. Kilkakrotnie odwoływano jego walki z powodu alkoholowych wyskoków, a włodarze federacji WBO, choć bardzo pobłażliwi, tracili powoli cierpliwość. Najpierw zorganizowali pojedynek o tytuł tymczasowy, aż w końcu, po kolejnej bójce pianego Harrisona w jednym z klubów nocnych, odebrali mu tytuł mistrza świata. Klopoty Scotta trzymały się nadal i co chwilę w prasie pojawiała się informacja, o kolejnej rozróbie byłego championa. Na początku września trafił do więzienia.
W sumie dostał wyrok dziesięciu miesięcy odsiadki. Oskarżono go o napad na swoją dziewczynę i policjanta, jazdę po pijanemu oraz pobicie mężczyzny. Dziś rano, za dobre sprawowanie, Harrison wyszedł z więzienia w Glasgow po zaledwie czterech miesiącach.
Szkot ostatni raz wystąpił w ringu w listopadzie 2005 roku, pokonując na punkty Nedala Husseina. Pomimo tak długiej przerwy i tylu przejściach, Scott liczy sobie dopiero 31 lat i wciąż ma wielu wiernych kibiców, którzy wierzą w jego powrót na szczyty. Czy mu się to uda ? Oby...