JOHNSON WALCZY O SWOJE
Wczoraj Glen Johnson (48-12-2, 33 KO) obchodził okrągłą, czterdziestą rocznicę swoich urodzin. Jamajczyk nie przejmuje się tym faktem i liczy na powrót na szczyty wagi półciężkiej. Kolejnym krokiem w tym kierunku będzie planowany na 27. lutego pojedynek ze starym znajomym, Danielem Judahem (23-3-3, 10 KO). Obaj panowie mają zadawnione, nie załatwione do końca porachunki - teraz będzie okazja by wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
4. kwietnia 2003 roku stanęli już twarzą w twarz w ringu. Johnson w ostatnich 15 występach zaliczył sześć zwycięstw i aż dziewięć porażek, Judah był niepokonany i zdaniem wielu miał być gwiazdą w niedalekiej przyszłości. Ring zweryfikował jednak jego umiejętności. Glen zdominował pojedynek, był szybszy, silniejszy, a mimo to sędziowie przyznali mu tylko remis (97-93, 95-95, 93-97). Mocno kreowany Daniel zremisował jeszcze w równie dziwnych okolicznościach z nie żyjącym już Julianem Letterlough, by w końcu przegrać z Ericiem Hardingiem. Potem kariera Judaha się załamała i dopiero grudniowe zwycięstwo nad Jaffa Ballogou znów dało mu nadzieję na zaistnienie w świecie boksu. Johnson (WBC 2, WBA 3, IBF 5, WBO 3) natomiast będzie szukać sprawiedliwości za tamten werdykt i jak sam mówi, zrobi wszystko, by tym razem sędziowie nie musieli podliczać swoich kart punktowych.