NA CHŁODNO - NIE BYŁO PRZEKRĘTU
Wczoraj na ringu w Zurychu doszło do dziwnego wydarzenia. Nikołaj Wałujew obronił tytuł mistrza świata pokonując na punkty Evandera Holyfielda, stosunkiem głosów dwa do remisu. To co oglądaliśmy w Szwajcarii ciężko nazwać walką, bowiem prawdziwi ringowi wojownicy mogliby się naprawdę obrazić. Nic związanego z tym wydarzeniem nie szło tak jak powinno. Poczynając od okoliczności w jakich doszło do podpisania kontraktu na ten pojedynek, poprzez sam jego przebieg, a kończąc na komentarzach po jego finiszu.
Evander Holyfield to legenda boksu. Oprócz umiejętności bokserskich zawsze urzekał swoją osobowością i z miejsca stawał się ulubieńcem tłumów. Jednak dlaczego wczoraj dostał szansę na zdobycie mistrzostwa świata, nie pojmuje chyba nawet sam zainteresowany. Ostatniego przyzwoitego rywala pokonał 6 lat temu. Ostatnie zwycięstwo odniósł półtora roku temu. Od 13 miesięcy w ogóle nie boksował. Jeśli ktoś o takim dorobku dostaje szanse na zdobycie jednego z najbardziej prestiżowych pasów wagi ciężkiej, to już wygląda to absurdalnie. Jeśli ktoś taki dodatkowo by zdobył ten pas, ośmieszyłby boks i niesamowicie osłabił wagę zdobywanych dzisiaj tytułów. Na jego miejscu powinien stać Kali Meehan. Człowiek co prawda również bez wybitnych osiągów i głośnych nazwisk na koncie, ale pozostający aktywny, cierpliwie budujący swoją pozycję w rankingach oraz oficjalny pretendent do tytułu WBA, który był stawką wczorajszej potyczki. Meehan podpisał nawet wstępne porozumienie co do walki z rosyjskim olbrzymem, ale ostatecznie tę walkę przełożono na przyszły rok.
Sam pojedynek pomiędzy Nikołajem Wałujewem i Evanderem Holyfieldem był słaby, nudny i zniechęcający, aby pozostawać przy jego oglądaniu. W pierwszej rundzie Amerykanin przeżył szok, kiedy okazało się, że Rosjanin nie ustępuje mu szybkością rąk. Wtedy Holyfield zdecydował się, że spróbuje pokonać swojego potężnego rywala bronią, jaką skutecznie wykończył go Rusłan Szagajew. Po przegranym pierwszym starciu, rzeczywiście owy plan taktyczny okazał się skuteczny. Holyfield kręcił kółka wokół Wałujewa, przeważnie udając się w swoją prawą stronę, uciekając tym samym od najgrożniejszej broni Rosjanina, prawego prostego. Przez kolejne trzy rundy Amerykanin unikał jakiegokolwiek kontaktu z rywalem, 2-3 razy na rundę doskakiwał do niego z kombinacją ciosów, które nie tylko skutecznie, ale i bardzo efektownie dla oka trafiały rywala i zapewniały mu wygrane w kolejnych starciach. Kłopot jednak w tym, że mniej więcej od piątej rundy Wałujew połapał się w planie swojego konkurenta i zaczął skutecznie na niego odpowiadać. Prawdopodobnie siedząc w narożniku, zapaliła mu się zielona lampka, uświadamiająca o tym, że jeśli tylko będzie wyprowadzał ciosy, które niekoniecznie muszą trafiać czysto w głowę ale także w brzuch, klatkę piersiową czy nawet ramiona, to przy tak niskiej aktywności swojego rywala będzie wygrywał kolejne starcia. Od szóstej rundy Rosjanin był zdecydowanie bardziej aktywny w porównaniu z początkiem pojedynku i konfrontacja bardzo się wyrównała. Z czasem Holyfield opadł z sił i pod koniec oglądaliśmy już dominację Wałujewa.
Cały spektakl zakończył się wygraną na punkty Rosjanina. Wynikiem, z którym ciężko dyskutować. Osobiście punktowałem 116-112 Dla Wałujewa, ale mogłem też punktować 115-113 lub 115-113 dla Holyfielda czy 116-112 dla Amerykanina. Skąd taka rozbieżność ? Bo wiele rund w tej walce było niezwykle wyrównanych. Oprócz starć drugiego, trzeciego i czwartego, które dosyć wyraźnie były wygrywane przez Holyfielda oraz rund dziewiątej, dziesiątej i jedenastej, w których bezsprzecznie zwyciężył Wałujew, pozostałe starcia mogły pójść w każdą stronę. Wiele osób mówi tutaj o przekręcie czy nieuczciwym rezultacie. Jeśli robią to kibice, którzy z całego serca dopingowali Amerykaninowi, prawdopodobnie dlatego że nawet nie wiedzieli kim jest jego rywal, to w porządku. Ale jeśli wtórują im komentatorzy telewizyjni, to trzeba już się złapać za głowę. Pomijając już fakt, że samo komentowanie było bardzo stronnicze, to komentarze po walce były zupełnie niepotrzebne. Przypomina mi się walka Cory Spinks - Jermain Taylor. Jeśli wczorajszy pojedynek był najgorszą "walką" o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, to starcia Taylora ze Spinksem było niezaprzeczalnie najgorszym pojedynkiem o prymat w kategorii średniej. Wtedy również wiele osób do końca nie wiedziało jak punktować, bo starcie było bliźniaczo podobne do tego z Zurychu. To samo tyczy się poprzedniej walki Nikołaja Wałujewa, kiedy jego przeciwnikiem był John Ruiz. Portorykańczyk zadał zdecydowanie więcej czystych ciosów w walce z Rosjaninem niż Holyfield. Od pierwszej do ostatniej rundy dyktował warunki rywalizacji i po ogłoszeniu wyniku również publiczność na sali buczała. Wtedy nikt nie krzyczał o niesprawiedliwości. Dlatego, że Ruiz nie jest tak sympatyczny jak Evander ? Dlatego, że nie boksuje efektownie, często wydaje się, że myli pięściarstwo z zapasami, a z jego życiem prywatnym nie wiążą się żadne ciekawe historie ? Wówczas komentatorzy stosowali dokładnie odwrotną taktykę jak wczoraj. Ciosy Ruiza były przemilczane, natomiast natarcia ze strony Wałujewa nadmuchiwane do niezdrowych rozmiarów. To samo mieliśmy w Szwajcarii. Ciosy Rosjanina przeszły bez głosu, a każda próba ataku Amerykanina niezależnie od tego czy udana czy nie, była głośno oklaskiwana.
Nie ulega wątpliwości, że Holyfield zaczął ten pojedynek lepiej i po pierwszych paru rundach prowadził na punkty, ale niektórzy tak uwierzyli w możliwość sprawienia sensacji przez Amerykanina, że nie widzieli iż od połowy walki Evander nie jest już tak samo skuteczny jak na początku. Właściwie potem jego styl wręcz irytował, a sam pięściarz bardzo ciężko oddychał i rzadko wyprowadzał jakiekolwiek uderzenie. Każdy zawodowy sędzia powie, że nie wygra się rundy bez zadawania ciosów. Wyraz twarzy Holyfielda również nie wskazywał na to, aby Evander mógł się czuć lepszym. Pojedynek był wyrównany, ale wiek pretendenta dał znać o sobie i zaważył na końcowym rezultacie, o którym zdecydował szwedzki sędzia Michael Hook dając wygraną 115-114 Wałujewowi. Jeśli Holyfieldowi starczyłoby sił na dwie ostatnie rundy, to na pewno byłby ogłoszony zwycięzcą. Tak się jednak nie stało. Swoją drogą, to już drugi w ciągu ostatniego miesiąca pojedynek, kiedy sędzia Hook swoim magicznym 115-114 rozstrzyga o wszystkim. Pierwszy taki przypadek miał miejsce w Katowicach. Wtedy Rafał Jackiewicz pokonał Jana Zavecka, broniąc przy okazji pas mistrza Europy. W obydwu walkach można było dać remis. Tyle, że w starciu Polaka ze Słoweńcem dlatego, że szkoda było kogokolwiek ukarać porażką. W tym wczorajszym pojedynku natomiast, żal było dać komukolwiek pas, bo nikt na niego nie zasłużył. Pretendent, który wyglądał jakby od pewnego momentu chciał tylko przetrwać pełen dystans, a nie wygrać oraz mistrz, który nie wie jak skracać ring i skutecznie atakować.
Sędzia Hook po raz kolejny sprawił również, że nasi rodzimi eksperci po walce uznali wynik za skandal. Zamiast wytłumaczyć, podobnie jak w przypadku walki Jackiewicza, że to nie była walka łatwa do punktowania, że było bardzo wiele rund, które mogły iść w obie strony, to skupili się robieniu z boksu dyscypliny, w której nieważne są umiejętności, a układy. Tak faktycznie często bywa, ale jeśli chcemy promować boks, emitując go w dobrym czasie antenowym na ogólnopolskiej telewizji, to takie rzeczy są niedopuszczalne. Chyba, że ktoś chciał sprawić, aby następnym razem każdy siedzący przed telewizorem z pilotem w ręku upewnił się trzy razy, że na innych kanałach nie ma żadnego dobrego filmu zanim poogląda trochę "mordobicia". Jutro tabloidy zatem napiszą o wielkim oszustwie i dalej będzie się rozmywało dobre imię naszej ukochanej dyscypliny. Z resztą, już dzisiaj na bardzo poczytnych portalach i blogach możemy przeczytać, że "boksie zawodowym liczą się najwyraźniej tylko pieniądze. Boksem nie warto się jarać. Nawet szermierka ma więcej sensu.". Jeśli o wywołanie takiego wrażenia chodziło wczoraj wszystkim, to gratuluję. Misja zakończyła się sukcesem.
Przez takich jak Pan boks umiera, przez takich jak Pan, którzy największe wałki będą usprawiedliwiać w kompromitujący sposób. Szczerze nie widziałem zbyt wielu Pana artykułów na bokser.org ale od dzisiaj już wiem - Piotr Momot popiera sprzedane walki.
Jednym słowem wstyd - wie Pan co to jest honor? Jak widać po powyższym artykule nie. Uczciwy człowiek po takim paszkwilu podałby się do dymisji.
Porównywanie walki Wałujew - Holy do Jackiewicz - Zaveck jet obrazą dla zdrowego rozsądku. Rosjanin przy "przekręciarskim" punktowaniu mógł wygrać 4 rundy, nie więcej, w uczciwej punktacji były to 2 rundy. Aktywność Wałujewa przejawiała się w tym, że pruł powietrze swoimi ciosami, które nawet nie były blisko by wejść czysto.
A może się mylę - może @Autor zabawił się w prowokatora Wojsława, by w komentarzach było "gorąco"?
PYTANIE DO REDAKCJI - CZY POWYŻSZY ARTYKUŁ TO WASZE OFICJALNE STANOWISKO NA TEMAT WALKI WAŁUJEW - HOLYFIELD?
Jaka wyrównana walka??Jakie ciosy Valujewa??Jakie wyrównane rundy(no chyba,że zadając lewy prosty na dół Valujewa więcej się liczy niż 3 sierpowe Hollyfielda to tak)!
Wogole mnie smieszy każden jeden laik co pisze,że Hollyfield nie zasłużył tą walką na pas mistrza świata WBA!
On nie tylko zasłużył ale zrobił 200% tego by tą walkę wygrać!
On pokonał Valujewa zdecydowanie wyraźniej niż to uczynił Chagajew czy 2 razy Ruiz którego podobnie oszukali!
Ale skoro tak to trzeba się zastanowić na czym ten boks ma polegać czy na tłuczeniu się po ryjach w stylu Gatti-Ward czy na prawdziwej szermierce bokserskiej w której chodzi by kogoś zaskoczyć i trafić!
Valujew nie zaskoczył Evandera niczym no może jednym przypadkowym cepem!Hollyfield zaskakiwał w każdej rundzie Valujewa!
Co do kondycji to nie zauważyłem nic takiego by Hollyfield się zmęczył!On całą walkę kontrolował jej przebieg,za to Valujew stał bezradny jak mała dziewczynka!
Ja nie wiem,może na polsacie leciała jakaś inna walka,bo Valujew do dziś chyba nie wie co się działo w ringu i że Hollyfield może tak perfekcyjnie zrealizować swój plan taktyczny!
Jak dla mnie Panie Piotrku ten tekst to czysta prowokacja,czy uważa pan,że 99% kibiców w tym specjalistów z Ameryki,że nie potrafią ocenić kto był wygrać??Dla mnie to żałosne,bo może Polsat nie pokazał tych celnych ciosów Vałkonia!
Nie ma chyba czegos takiego jak "OFICJALNE STANOWISKO REDAKCJI NA TEMAT WALKI XXX"
Nie wiem czy zauwazyles ale bylo juz kilka artykulow na temat tej walki i kazdy mial inne zdanie. Kazdy publikuje zgodnie z wlasnym sumieniem i nie pyta sie reszty o zgode na wyrazenie wlasnej opinii.
"Każdy sędzia powie,że nie da się wygrac rundy nie zadając ciosów"
Teoretycznie to się da,bo w boksie punktuje się też efektywną obronę którą Holly wykonywał!
Valujew więcej ciosów nie zadawał a przyjmował sierpowe na ryj zamiast na rękawice!
Macie swojego mistrza świata Panowie!Klękajcie narody!
Faktycznie nie jest to forum dla allegrowiczów ale pomocy szuka się wszędzie więc pomagam. Jeśli kasa szła przekazem pocztowym to moze to jakis czas potrwać tym bardziej ze mamy okres Świąteczny(osobiście tez czekam na paczkę juz ponad tydzień) poza tym jeśli masz potwierdzenie wpłaty to bez obaw, nawet gdyby nie wysłał ci towaru pieniądze mozna odzyskać interweniując na allegro. pozdr
P.S. walka oczywiście ze była sprzedana. pamiętam jak zdenerwowany był Sauerland przed samym koncem walki. Pewnie zastanawiał się czy przelewy na konta sędziów doszły na czas. A jak wchodził do ringu po walce to sie smiałem ze przyniosł własne karty sędziowskie:P
Tylko w takim wypadku możnabyło wypunktować zwycięstwo Valujewa!
Jak tak ma wyglądać nasza ukochana kategoria wagowa,którą wielbiliśmy przez lata to ja pierdole i nie będe jej wcale oglądał!
Jeśli prymitywny lewy prosty na dół lub na góre Valujewa jest punktowany jak sierp mniejszego ale sprytniejszego przeciwnika!
Mozna uznać,że powerpunche to nie były bo Valujew nie był zamroczony ahahaah!
Ktoś pisze,że ani Holly ani Valujew nie zasłużyli na pas??
A jak ma walczyć Hollyfield??Walczył tak by wygrać!To styl robi walkę a jakby wchodził w wymiany to przypadkowym ciosem Valujew mógłby mu zrobić krzywde-a tak jak widzielismy się nie stało!
Panowie, spokojnie.
Ja sie zupelnie nie zgadzam z tym felietonem ale poniewaz w redakcji nie ma przypadkowych osob to byc moze ta walka byla na tyle specyficzna, ze jakis bardzo niewielki procent ludzi moze uczciwie miec odmienne zdanie.
Sa rozne szkoly punktowania, jedni nie punktuja obrony, drudzy lewych prostych, trzeci traktuja ciosy na korpus z przymruzeniem oka. Dla jeszcze innych niezmiernie wazna jest agresja a niewybaczalne jest uciekanie od przeciwnika.
Nie schizuj.Jesli wysłałes przez poczte to pieniadze dojda jutro badz we wtorek:-D
Trzeba być skrajnym ignorantem, hipokrytą, lub ...no naiwnym być, żeby wierzyć, że trójka "sprawiedliwych" w obliczu lejących się wokół setek tysięcy Euro pozostaje zawsze sprawiedliwymi.
Wreszcie niedopuszczalność mówienia w TV o układach w boksie, bo psuje się dyscyplinę...Drogi Panie, to nie jasno powiedziane zdanie o nieczystych zagrywkach jest psuciem dyscypliny. Dyscyplina sama od ładnych parunastu lat psuje się od samej głowy i nawet(tu się powtórzę) co bardziej rozgarnięci zawodnicy wieszczą nieuchronny zjazd w dół boksu zawodowego (vide ostatni wywiad Calzaghe).
Felieton rządzi się jednak swoimi prawami, i jako wolna amerykanka w dziennikarskim arsenale Pana tekst doskonale się w ramy felietonu wpisuje. Że nieco poniżej pasa...a co tam, wynik idzie w świat.
"Jeśli ktoś o takim dorobku dostaje szanse na zdobycie jednego z najbardziej prestiżowych pasów wagi ciężkiej, to już wygląda to absurdalnie."- i tu pełna zgoda-Holyfield nie zasłuzył na tę wlake bo i niby dlaczego... wszystkie przyczyny autor wskazał więc szkoda powtarzać...
"Jeśli ktoś taki dodatkowo by zdobył ten pas, ośmieszyłby boks i niesamowicie osłabił wagę zdobywanych dzisiaj tytułów."-drogo Redaktorze, dawno większego głupstwa nie czytałem-skoro już Holy otrzymał walkę (na którą rzecz jasna nie zasługiwał) to tylko dlatego niejako "z mocy prawa" nmiał ją przegrać niezależnie od rzeczywistego przebiegu? To jest dopiero kompromitacja...
"Sam pojedynek pomiędzy Nikołajem Wałujewem i Evanderem Holyfieldem był słaby, nudny i zniechęcający, aby pozostawać przy jego oglądaniu."-zgoda, nudny i mało ciekawy ale od ekranu mnie nie odpychał, aż tak tragicznie nie było, było po prostu nijak...
"W pierwszej rundzie Amerykanin przeżył szok, kiedy okazało się, że Rosjanin nie ustępuje mu szybkością rąk."-dobre:):) tak mnie ta szybkośc Wałujewa oślepiła, że jej nie zauważyłem... autor chyba inny pojedynek oglądał;
"Przez kolejne trzy rundy Amerykanin unikał jakiegokolwiek kontaktu z rywalem, 2-3 razy na rundę doskakiwał do niego z kombinacją ciosów, które nie tylko skutecznie, ale i bardzo efektownie dla oka trafiały rywala i zapewniały mu wygrane w kolejnych starciach."-a jak miał walczyć z Wałujewem?? może miałby Pan inny pomysł? A moze szanowny autor artykułu oczekiwał powtórki którejś z wielkich walk Holy'ego sprzed kilkunastu lat?? To co wczoraj robił Holyfield to jedyna rozsądna taktyka na wielkoluda którego nie sposób znokautować a Evander do tego predyspozycji nie ma tym bardziej w wieku 46 lat (za to właśnie chwała Amerykaninowi bo co do zasady to nic wielkiego tam nie pokazał), i nie przez 3 rundy a co najmniej do 6 rundy włącznie.
"Od szóstej rundy Rosjanin był zdecydowanie bardziej aktywny w porównaniu z początkiem pojedynku i konfrontacja bardzo się wyrównała. Z czasem Holyfield opadł z sił i pod koniec oglądaliśmy już dominację Wałujewa.".-konfrontacja na tyle się wyrównała, że Wałujew wygrał MOŻE!! ze 4 rundy a 2 (co najmniej) były remisowe, to opadniecie z sił Holy'ego to też przesada, chyba że nie bierzemy pod uwagę, że ok 10 rundy takiego pojedynku można jednak się trochę zmęczyć...:):) bo wielkiego upadku sił Evandera z końcem walki to nie dostrzegłem...
Autor artykułu sprowadza wszystko do kwestii lubienia lub nielubienia Holyfielda a to nie w tym rzecz, bo przed walką poza Holy'm i Wałujewem nie było na tej planecie człowieka który stwierdziłby że "Real Deal" zasłużył na walkę o pasek, były i bardziej dosadne komentarze więc rzecz nie w sympatiach czy antypatiach tylko w tym co kto widział na ringu, a większość widziała to samo czyli jednak wygraną Holy'ego.
"Sędzia Hook po raz kolejny sprawił również, że nasi rodzimi eksperci po walce uznali wynik za skandal. Zamiast wytłumaczyć, podobnie jak w przypadku walki Jackiewicza, że to nie była walka łatwa do punktowania, że było bardzo wiele rund, które mogły iść w obie strony, to skupili się robieniu z boksu dyscypliny, w której nieważne są umiejętności, a układy."-redaktorze, to nie eksperci i komentatorzy do tego doprowadzili tylko ludzie pokroju Sauerlanda, Kohla itp. szkoda, że nie przyszło pau na myśl, że eksperci też mogli zobaczyć zwycięstwo Amerykanina...
Ale przynajmniej w ten sposób może sie pan poszczycić tytułem "Jedynego Rozsądnego i Obiektywnego"...:):)
Dziękuje za wszelkie komentarze, które czytam z dużym zaciekawieniem. Większość obszernych i na szczęście merytorycznych. Niestety nie mogę odnieść się do wszystkiego w jednej wypowiedzi, dlatego jeśli ktoś chce, abym mu bezpośrednio odpowiedział, bardzo proszę o kontakt drogą mailową na piotr.momot@bokser.org. Zachęcam także do powtórnej lektury walki. Dostępna choćby na youtube w paru wersjach językowych :)
pozdrawiam
Z ciekawością przeczytałem Pana komentarz do walki Wałujew-Holyfield i jestem bardzo zdziwiony tonem Pana komentarza.Gdybym był niegrzeczny napisałbym,że popełnił Pan ten tekst na zamówienie obozu Wałujewa,ale mam nadzieję,że się myle i Pan oglądał wg mnie tą walkę niezbyt uważnie i stąd ten niezbyt trafny komentarz.
Nie wcale!
Sauerland z pewnoscia by cie przyjal pod swoje skrzydla ;-)
Za twoje zdrowie się napije browarka!
A odnosząc sie do ciebie to ty jestes poprostu zakompleksionym nieudacznikiem!
A Redakcja kasuje te twoje buraczne wpisy za kompletny brak kultury i chamstwo-zupełnie jakbyś się uchował w lesie lub jakiejś zadupnej wsi!
Na szczęscie te forum jeszcze polega na dyskutowaniu na temat boksu,a nie na "zjechaniu kogoś" jeszcze w prymitywny i dresiarski sposób "signum tęporis"!
Boksem może coś się tam interesujesz,ale jak jako,że nie jest to grono klasy gimnazjalnej 1B,to musisz pisać kulturalnie!
a tu nie rano na nastepny dzien rownierz wg mnie pleciesz od rzeczy..........
niemam slow
niezgadzam sie!!
ale wiem ze ty swego zdania nie zmienisz bo tak to widziales i masz do tego prawo
Walkę wygrał Holyfield . On powinien teraz dać tą sprawę do jakiegoś sądu sportowego ,bo tak nie może być .
Wczorajsza walka udowodniła ,że teraz BOKS już nie istnieje ,w BOKSIE liczy się tylko forsa i nic więcej .
Przekręt roku ,tak to można lekko nazwać .
"Moje podchmielone przemyslenia w krzywym zwierciadle"
artykul do dupy ! sam autor przeszedl sam siebie w wymyslaniu bzdur. fakty ktorymi sie podpiera sa glupie i fajnie by bylo zeby zamiast sie "stawiac" w opisie walki bokiem, ogladnac ja na wprost - moze wtedy wnioski beda bardziej wymierne.
bestia przegrala juz nie pierwsza walke - zarowno Ruiz jak i Holy byli zwyciezcami - szkoda ze tylko moralnymi a nie na kartach sedzioswkich - i tu jest klopot !
idac za ciosem myslowym nastepnym krokiem naszego pismaka powinien byc artykul wychwalajacy doskonalosc i kunszt bokserski Walujewa.
pozdrawiam
Autor tego tekstu to albo oszolom albo kompletny DYLETANT! STEVE WONDER OCENIL BY TRAFNIEJ TEN POJEDYNEK!
jestem swiecie przekonany ze autorem tej "kaczki" jest jeden z sedziow punktowych owego pojedynku - jezeli nie to mysle ze ma swietne zadatki poparte chyba rekomendacja kazdego z nas do pracy na wszystkich galach bokserskich w niemczech.
pozdrawiam
Evander powinien nagłaśniać tę sprawę ile się tylko da!Tak by żaden dobry bokser nie dał się w chuja zrobić tym Niemieckim dziadom!
Nie zgodze się z tobą payback znam kilku chłopaczków co mają 15-16 lat i dużo lepiej oceniliby przebieg tej walki niż ten Piotruś!
Boks ucierpi jak WBA nic z tym nie zrobi bo jak ja sobie punktowałem to 10-2 w rundach dla Hollego!
Boks ucierpiał przez to,że własciwie wszędzie poza USA i Wyspami Brytyjskimi to przyjezdnych się oszukuje!
Moim zdaniem ten werdykt to czas na zmiany i wprowadzanie jakiś kuratorów/kontrolerów,bo tak Sunderland zamiecie prawde pod dywan twierdząc,że walka była remisowa i za 10 lat nastąpi przedawnienie i winy odpuszczone!
Tymbardziej,że to nie pierwszy przypadek gdzie w Niemczech wygrywa gorszy!
Oglądałem tą walkę z rodzinką i nawet moja mama co przed walką mówiła w stylu:
"Ten murzynek narobił sobie dzieci i teraz walczy na Emeryture"
"Ta walka potrwa 5 rund i Valujew go przygniecie ciałem"
"Valujew to silny chłop,gdzie ten murzyn do niego wchodzi?"
To nawet Ona zauwazyła,że ten murzynek Hollyfield obija dryblasa i
że Valujew jest gorszy!!Zresztą mina Sunderlanda po 10 rundach mówiła wszystko!
Wstyd,że redaktor z bokser.org popiera te Niemieckie machlojki!
Mężczyzna,Polak,Warszawiak i kochać się w Niemieckim szambie i pisząc takie głupoty,że nawet pierwszy lepszy pijak spod sklepu napisałby lepszy felieton!Przynajmniej bardziej prawdziwy!
"Nie jestem zainteresowany rewanżem. Teraz moim celem jest zostanie niekwestionowanym mistrzem świata."
... ZAL
z emerytami jak Holy czy Donald.Chyba go do reszty poj... Jak na razie jest niekwestionowaym mistrzem przekrętów. było ich co najmniej 5. Mam
nadzieje że szybko wyjdzie do Kliczki i skończy się ta farsa. Ale myślę
że dalej będzie próbował np z Liakowiczem2 czy np 47letnim Mercerem.Dziś w noc HW osiągnęło DNO absolutne. Na pocieszenie gorzej chyba być nie może
Co do samego pojedynku to zawsze punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia kamery nie są w stanie pokazać tyle co widzą sędziowie i dlatego jest ich trzech. Jeżeli jednak chodzi o punktowanie to w prawdzie wyraz twarzy Sauerlanda mógł być wynikiem bólu prostaty ale był jednak na tyle wymowny i skrzywiony co werdykt.
Z pewnością takie pojedynki nie namnożą fanów Boksu i może nad tym warto się zastanowić tym bardziej że WBA nie jako pierwsza federacja dopuszcza do kreowania papierowego mistrza a następstwem były, są i będą konsekwencje w walkach na tym poziomie z takimi wynikami.
APEL
Rest in Peace Valujew !!!
Time to go for retirement !!!
Zajec nu pagadi !!!
Szczerze mówiąc dziwię się, że ktoś dopuszcza do publikacji tak nieobiektywne teksty jak te. Panie Momot na przyszłość proszę lepiej patrzeć albo założyć mocniejsze okulary ;)
"W pierwszej rundzie Amerykanin przeżył szok, kiedy okazało się, że Rosjanin nie ustępuje mu szybkością rąk"
I dodam do tego jeszcze "aktywnego walujewa"
Odkąd zaglądam na bokser.org, jest to pierwszy artykuł z którym nie zgadzam sie w 100%, chyba jednak nie znam sie na tej dyscyplinie, skoro walujev naprawde wygrał wczorajsza walkę...
Wszystkich choć trochę znających angielski polecam artykuł o walce tutaj; http://sportsillustrated.cnn.com/2008/writers/chris_mannix/12/20/holyfield.valuev/index.html?eref=T1
Troszkę jestem zawiedziony artykułami/felietonami o walce Wałujew-Holyfield na stronie bokser.org. Treść komentarzy istotnie odbiega od opinii autorów artykułów, pytanie czy większość czytelników nie zna się na boksie czy też redaktorzy za bardzo (nieco na siłę) usprawiedliwiają werdykt sędziów i obecną sytuację w boksie zawodowym.
Furmi krótko i chłodno podsumował walkę "doświadczony Holyfield "obtańcowywał" go i doskakiwał dwa-trzy razy na rundę z kilkoma ciosami, dzięki czemu większość z tych starć należało się jemu. Od rundy ósmej Valuev już agresywniej ruszył na pretendenta, ale doświadczony Evander nie dał sobie zrobić większej krzywdy. Po ostatnim gongu nikt nie mógł być pewien zwycięstwa. Szkoda, bo takie uhonorowanie wielkiej kariery Holyfieldowi się należało... "
Nie zgadzam się tylko z jednym zdaniem; "Po ostatnim gongu nikt nie mógł być pewien zwycięstwa". Swoją drogą podziwiam Furmiego za spokojny pogląd sytuacji, mi 24h po walce ciągle się krew w żyłach gotuje :) Bo każdy kto ma oczy i odrobinę obiektywizmu nie mógł przyznać zwycięstwa "mistrzowi" z Rosji.
Ja mam jeszcze tylko jedne pytanie: ile wynosi przeciętnie łapówka w walce mistrzowskiej sankcjonowanej przez takie poważane wydawałoby się federacje?
Co do autora tekstu, nie można kogoś takiego brać na powarznie. Holy nie pokonał nikogo przyzwoitego od 6 lat? A Oquendo? Wspominany i pokrzywdzony Mehan jest moim zdaniem o klasę gorszy od Fresa. A jak ktoś ma wątpliwości to prosze obejrzeć jego walki z Williamsem lub Rahmanem.
Szanowna redakcjo, nie obniżajcie poziomu strony tymi bzdetami, na całym świecie wszyscy krzyczą o skandalu a tu jakiś człowiek pisze o wygranej Walujewa...
No chyba że ten artykuł to forma żartu.
Jak rzeczywiście sędziowie potrafią ogłosić wielką krowe zwycięscą w walce w której nie trafił ani razu w Hollyfielda!
A ten Momot wciska farmazony,że był Valujew lepszy i typował jego zwycięscą!
On nawet nie ma siły podnieść własnej ręki,a kroków bokserskich to wogole nie robił bo po co??
Nie zgodze się,że walka była nudna,bo mi się bardzo podobała!
każdy myślący bokser będzie w taki sposób walczył by trafić i nie dać się trafić,bo te 140kg chłopsko to silne jest jak mamut i jednym cepem może skończyć każdego!
pamietajcie to NAJWAZNIEJSZE ze ZADEN Z ZAWODNIKOW (holyfield lub valuev) NIE BYL GODZIEN WYGRAC MISTRZA SWIATA CIEZKIEJ WAGI!!!!!!
a jezeli VALUEV juz zostal tym mistrzem, to nie dobrze sie dzieje w boksie a tym bardziej wadze ciezkiej. ja osobiscie, jako fan boksu, mam nadzieje ze juz nie dlugo dowiemy sie kto jest NAJLEPSZYM i PRAWDZIWYM MISTRZEM SWIATA WAGI CIEZKIEJ-dalej czekam na to zdarzenie!
PS.Jaki sens ma cenzurowanie wypowiedzi jęzeli nie cenzuruje się felietonów, w końcu zostały w nim obrazone osoby publiczne a do tego jest stekiem bzdur. Myslałem że czsy redaktorów-świętych krów mamy już za sobą.