ROZMOWA Z SUPER G
Dwa tygodnie temu Grzegorz Proksa (16-0, 9 KO) stoczył swój ostatni pojedynek w 2008 roku. "Super G" w rozmowie z BOKSER.ORG podsumowuje minione 12 miesięcy oraz opowiada o niedawnej walce z Tazem Jones'em.
Piotr Momot: Po pierwsze, poproszę o komentarz do Twojej ostatniej walki. Z pozoru rywal powinien Ci idealnie pasować stylem, a jednak walka nie była perfekcyjna. Miałem wrażenie, że coś było nie tak. Wyglądałeś na rozdrażnionego, polowałeś koniecznie na nokaut, przedkładałeś często siłę ponad precyzję i nie trzymałeś swojego dystansu przez co parę zbędnych ciosów ze strony Twojego rywala doszło celu. Jak Ty to widziałeś w ringu ?
Grzegorz Proksa: Dla mnie walka była ok. Pierwsza walka od dawien dawna, z której byłem zadowolony. Rzeczywiście na pierwsze rundy wyszedłem dziwnie spięty, choć czułem podczas rozgrzewki, że wszystko jest ok. Nastawiłem się na boks otwarty ponieważ czy to podczas treningu w Londynie czy w Glasgow kiedy znałem już nazwisko rywala każdy wypowiadał się o nim z respektem i panowało ogólne odczucie, że jest to twardy zawodnik, lubiący wymianę i idący ciągle do przodu. Pierwsze dwie rundy nie były takie jakie chciałem. O ile pierwsza jest dla mnie zawsze mało ważna, bo to tylko rozeznanie, to w drugiej już trochę emocje raz wzięły górę. Potknąłem się przy zejściu w prawo, a przeciwnik próbował to wykorzystać (sam bym tak zrobił). Chciałem go upokorzyć po prostu. Żaden z ciosów, które wyprowadził nie doszły wtedy celu choć w TV wyglądało to niebezpiecznie, to jednak na żywo nic nie mógł zrobić. 3 i 4 runda to już faktycznie polowanie bo wiedziałem, że jest mój. Czułem, że chciał się poddać po 3 rundzie. Mam pewne zastrzeżenia co do niektórych kombinacji ciosów, ale już analizowałem walkę i wiem skąd się to wzięło.
PM: Na początku kariery, Twoim znakiem rozpoznawczym były kombinacje bite na korpus. Teraz coraz rzadziej widzimy je w Twoich walkach. Wcześniej też częściej chodziłeś na samych palcach, teraz stoisz dużo na całych stopach w trakcie pojedynków, co niewątpliwie wpływa na większą moc zadawanych przez Ciebie ciosów. Z czego to wynika ? Zmiana stylu ? Ślady po kontuzjach, które niestety Cię nie omijały, czy poziom rywali się podnosi i na pewne rzeczy już sobie nie możesz pozwolić ?
GP: Nogi zmienił Laszlo i trenowaliśmy nad tym długo. Rzeczywiście chodziło o poprawę siły ciosu. I tak nogi mam zawsze silne i szybkie więc nie odczułem zmian na tej płaszczyźnie. Jestem pięściarzem wszechstronnym więc jeśli jest okazja zadaje serię i tu i tam. Ślady po kontuzjach są cały czas i czasami jeszcze odczuwam ból. Mało kto wie i w ogóle może zdawać sobie sprawę jak się walczy z kontuzjami, ale to jest mój problem i sam sobie z tym daje radę.
PM: W Twoim narożniku po raz pierwszy w zawodowej karierze stał Robert Kopytek. Jakie miało to znaczenie dla Twoich poczynań na ringu ? Czy wprowadzał jakieś zmiany w przygotowaniach, wymyślił specjalną taktykę na tę walkę ?
GP: Kopytek to trener, którego bardzo szanuję. Zabrałem go na przygotowania bo również chciałem mu podziękować za okres kiedy pracowaliśmy za uścisk prezesa. Treningi rozpisałem sobie sam z doświadczenia i byłem w kontakcie z Andrzejem Gmitrukiem. Trener Kopytek tylko nadzorował przygotowania pomagając przy tarczowaniu oraz komentując i analizując sparingi itp.
PM: Kto będzie stał w Twoim narożniku podczas kolejnej walki ? Czy współpraca z Andrzejem Gmitrukiem będzie kontynuowana ? Wiadomo, że on teraz będzie miał dużo pracy za oceanem z Tomaszem Adamkiem i może mieć mniej czasu na swoich pozostałych podopiecznych.
GP: Póki co rękawice wieszam na kołku. Postanowiliśmy sobie dać czas z agentem, którego ja teraz najwięcej potrzebuje. Z Andrzejem mamy umowę do końca tego roku. Nie zajmuje się na razie boksem. Potrzebuje zastanowić się nad tym jak to ma dalej wyglądać.
PM: W tym roku wszystkie Twoje walki były zakontraktowane na 6 rund. Masz już 16 zawodowych walk na koncie. Kiedy przyjdzie czas na powrót do walk 10-rundowych i poważniejsze wyzwania ?
GP: Każda walka była zakontraktowana na 8 rund i do takiego dystansu się przygotowywałem. Zmieniali mi dystans walk na dwa-trzy dni przed pojedynkiem. Tylko w Niemczech wiedziałem tydzień przed walką że będę walczyć 6, a nie 8 rund. Nie była to wina problemów przygotowawczych…
PM: W 2008 roku stoczyłeś tylko 3 pojedynki. Jak oceniasz te minione 12 miesięcy. Czy zmarnowałeś trochę czasu, czy mimo wszystko nie uznasz tego okresu za stracony ? Odniosłeś w końcu kolejne 3 zwycięstwa i nawiązałeś współpracę z Andrzejem Gmitrukiem. Jak podsumowujesz ten rok ?
GP: Nie znam odpowiedzi na to pytanie, które sam sobie zadaje. Było kilka pozytywnych zmian, ale jest wiele minusów i zaniedbań w moim prowadzeniu, których trudno nie zauważyć.
PM: W ciągu ostatnich dwóch lat, ani razu nie zrobiłeś limitu kategorii jr średniej. To znaczy, że już na stałe zostajesz w średniej i tutaj będziesz próbował budować swoją pozycję czy jeśli pojawi się konkretna oferta, to jesteś w stanie zejść kategorię niżej ?
GP: Na dzień dzisiejszy ważę 80 kg i trudno o spekulację na temat wagi. Nie mniej jednak gdybym chciał mógłbym zejść, wiem o tym. Ostatni raz limit 69.8 miałem przed walką z Fragą.
PM: Kiedy możemy się spodziewać kolejnej walki Grzegorza Proksy ?
GP: Nie planuję na razie kolejnego pojedynku. Lada dzień święta, odpoczywam od boksu.
Będzie dobrze.
Ten Laszlo Weresz nikogo dobrego nie miał w stani i spierdolił Grzesiowi szybkość i koordynacje,prace na nogach!!
Mam nadzieje,że nie zapamiętamy go jako zmarnowany talent,przez to,że wokolo siebie ma ludzi którzy położyli juz lache na jego rozwoju!!
Spełniają się moje czarne scenariusze,teraz w nich mam to,że Grzeska wyslą na jakiegoś wymiataka z wysp w tylu John Duddy,czy tam Andy Lee i skończą się nadzieje związane z Super G!
Zawsze pisałem z młodych zawodników to tylko
Grzesiek i Damian...reszta te Wawrzyki,Hutkowskie,Szpile to nie ma co się podniecać!
Zmieniamy zaplecze Grzesiu, trzymam kciuki!!!
Kase na Grześku trzepie, ale czy jest naprawdę tak pazerny, żeby nie poczekać trochę.. zainwestować w rozwój i za jakiś czas zbierać złote jaja.
Przy okazji mieć szacun u kibiców za rozwój Polaka i jwgo sukcesy promując też swoją osobę..
Narazie szacunku nie ma żadnego, widać że i jego zawodnikowi nerwy puszczają.
Póki co widać myśli inaczej.
Zbarski nigdy nie poczuje wstydu,bo go nie ma.
Póki co Proksa nie powiedział ostatecznego NIE.
Narazie nie ma co plotkować bo prasa za chwile go skreśli całkowicie,i pismaki dopiero głupot narobią,także panowie troszke luzu w wypowiedziach.Czytaliscie co miedzy Adamkiem-a-Włodarem narobili.
Kiedyś pewna mądra osoba,powiedziała że Proksa zepsuje sie u Zbarskiego,chciałem dać jej za to w pysk-dobrze że nie dałem.
Jesli ktos mysli ze Zbarski zarabia cos na Proksie, to chyba nie wie co to boks. Na nim sie ein zarabia, do niego sie DOPLACA. Bo pomimo niezlych umiejetnosc Proksa to NO-NAME w swiecie zawodowego boksu. On dopiero sie rozwija. Od poczatku kareirry stocyl zaledwie 16 czy 17 walk, mial dlugie przerwy itd. Jak teraz nie pojdzie do innej grupy to widze go cienutko. Lepiej w ciagu 7 miesiecy obic dwoch slowakow niz w ogole nie walczyc. Szkoda mi Proksy bo to bardzo zdolny chlopak. BKP bylo by pewnie lepszym wyjsciem ni grupa Zbarskeigo, ktor chyba istnieje juz tylko na papierze...
W amatorskim??
no przecież wiele osiągnął, wystarczy spojrzeć w metryczkę- vicemistrz Europy, zwycieżca miedzynarodowych turnieji. O Polsce nie mówie, bo podwórko swoje zdominował-należało do niego.
W zawodowym był już mistrzem młodzieżowym dwóch poważnych organizacji, pokonał Conweya pogromce Kotaia, zawodnika na topie byłego mistrza 5-ej co do wielkości organizacji.
Tak że w dobrym kierunku.
Wszystko zależy od tego całego agenta telewizyjnego, czy sprosta on zadaniu jakiego sie podjął biorąc pod skrzydła tego chłopaka i jak go dalej poprowadzi..