PIĘĆ NAJLEPSZYCH WALK HOLYFIELDA
Kiedy George Foreman 5. listopada 1994 roku sensacyjnie znokautował Michaela Moorera, stał się najstarszym w historii mistrzem świata wagi ciężkiej. Liczył sobie wtedy dokładnie 45 lat, 10 miesięcy i 26 dni. Jeśli w najbliższą sobotę zdarzy się cud i Evander Holyfield (42-9-2, 27 KO) pokona Nickolay'a Valueva, sławny "wojownik" pobije rekord Foremana. Wychodząc na ring w Szwajcarii Evander będzie miał dokładnie 46 lat, 2 miesiące i 1 dzień. Młodszym kibicom pragnę przypomnieć pięć najwspanialszych występów Holyfielda na ringach zawodowych. Zapraszam do lektury.
11.03.1989 - Evander Holyfield TKO 10 Michael Dokes
Po przejściu z kategorii cruiser do wagi ciężkiej, wielu specjalistów czekało na pierwszy prawdziwy sprawdzian brązowego medalisty z Los Angeles w nowym limicie. Takim testem miał być już pojedynek z byłym championem, Pinklonem Thomasem, ale ten nie miał nic do powiedzenia w potyczce z młodszym bokserem. Dopiero inny były mistrz, Michael Dokes, postawił twarde warunki. Po wspaniałem i przepełnionej wymianami ciężkich ciosów, ostatecznie Holyfield przełamał Michaela, stopując go w dziesiątej rundzie. Ludzie zdali sobie sprawę, iż z tym 27-latkiem z Atlanty naprawdę wszyscy muszą się liczyć, nawet wielki Mike Tyson...
13.11.1992 - Riddick Bowe PKT 12 Evander Holyfield
Dziesiąta runda tego pojedynku to zdecydowanie najlepsze trzy minuty w historii wagi ciężkiej. I niech ta runda mówi wszystko o przebiegu całego pojedynku. Po kolejnym prawym podbródkowym Riddicka, mistrz padł na deski. Rozpędzony pretendent rzuca się na swoją ofiarę i okłada tak długo, aż sam ze zmęczenia ledwo stoi na nogach. Wtedy Holyfield wspaniale finiszuje i gdyby gong na przerwę zabrzmiał kilkanaście sekund później, zapewne w nockdaunach byłby remis 1:1. Tego dnia po fantastycznym boju lepszy okazał się Bowe. Obaj panowie spotkali się jeszcze dwukrotnie - najpierw Evander zrewanżował się swojemu pogromcy, by za trzecim razem przegrać przed czasem. "Real deal" poległ w ósmym starciu, w szóstym mając jeszcze swojego odwiecznego rywala na deskach (zdjęcie u góry).
12.07.1986 - Evander Holyfield PKT 15 Dwight Muhammad Qawi
Mając zaledwie jedenaście walk na koncie, Holyfield porwał się na najlepszego wówczas boksera kategorii cruiser, zarazem mistrza federacji WBA. Do dziś jest to najwspanialszy pojedynek w tej wciąż mało popularnej kategorii. Przez piętnaście rund żaden z bokserów nie zrobił kroku w tył. Co chwilę to jeden, to drugi był na skraju nokautu, by kilkanaście sekund później samemu przejść do ofensywy. Ostatecznie stosunkiem głosów dwa do jednego wygrał Holyfield, który zdobył pierwszy w karierze tytuł mistrza świata. O skali trudności niech świadczy fakt, że zwycięzca stracił podczas walki osiem kilogramów. Minęło siedemnaście miesięcy i doszło do rewanżu. W nim Holyfield nie dał już Qawi żadnych szans i znokautował w czwartym starciu.
8.11.1997 - Evander Holyfield TKO 8 Michael Moorer
Ponad trzy lata wcześniej Moorer zadał naszemu bohaterowi drugą w karierze porażkę. Teraz opromieniony zwycięstwami nad Tysonem "wojownik" pałał chęcią rewanżu. Pod koniec pierwszej rundy krótka kontra z prawej ręki Michaela i Holy zatoczył się przez pół ringu, zatrzymując się dopiero na linach. Przez kilka minut trwała zacięta wymiana cios za cios, aż w końcu po dwóch ciosach na korpus Holyfield wystrzelił prawym podbródkowym, po którym rywal po raz pierwszy padł na deski. Na tych deskach leżał jeszcze czterokrotnie, a komentujący dla stacji Canal Plus Janusz Pindera za każdym razem krzyczał "To już jest koniec proszę państwa", po czym Moorer wstawał i chciał walczyć dalej. W końcu sędzia w ósmym starciu przerwał niechybną egzekucję.
9.11.1996 - Evander Holyfield TKO 11 Mike Tyson
Do ich walki miało jeszcze dojść na początku lat 90-tych. Był już zaklepany termin, jednak dosłownie na dniach przed walką Tysonowi pękł podczas sparingów łuk brwiowy i trzeba było przesunąć pojedynek. Zanim Mike się wyleczył, wylądował już w więzieniu za gwałt. Gdy w końcu spotkali się w ringu pod koniec 1996 roku, zdecydowanym faworytem był "Żelazny Mike". Holyfield nie przestraszył się jednak, podjął rzuconą mu rękawicę i ku ździwieniu całego świata, z minuty na minutę zaczął zyskiwać przewagę. Przełomem okazała się runda szósta, kiedy to skontrował Tysona krótkim lewym sierpowym i posłał na deski. Holyfield poczuł się jeszcze pewniej, co widać było w jego poczynaniach w ringu. Tysona przed ciężkim nokautem uratował gong kończący dziesiąte starcie, ale zaraz na początku jedenastego było już po wszystkim. Sędzia Mitch Halpern wkroczył do akcji po kolejnych kilku ciosach na głowę bezradnego już Mike'a. Holyfield został po raz trzeci mistrzem wagi ciężkiej, wyrównując tym samym rekord Muhammada Ali.
Evander to były champion wagi cruiser oraz jako jedyny w historii czterokrotny mistrz wagi ciężkiej. Jeśli w sobotę pokona Valueva, z mojego rankingu pięciu największych zwycięstw wypchnie na pewno walkę z Dokesem. Tego mu zresztą życzę...
Co do walki z Valuevem...jakos tego nie widze..:/
rozjebales mnie ;D
co do walki to jak dla mnie Holyfield sie przewroci jak z Toneyem
Jak wogole można pozwolić walczyć 46 letniemu dziadkowi w dodatku byłemu cruiserowi z tym mutantem,przecież on przypomina wyglądem Markusa z kultowej gry komputerowej fallout 2!
A czy ktos potrafi wymienic chociaz 1 przyzwoita walke Walujewa? ;-)
Z RÓZNYMI bokserami, RÓŻNYM bokserom, w RÓŻNYCH okresach RÓŻNIE się walczy.. proste. Jasne, że jest to jakas płaszczyzna porównawcza ale nie można się na niej tak opierać.
Tillis - jedna z najsłabszych walk 20 letniego Mike. Tyson walczył wtedy średnio co trzy tyg.Poza tym walce z Jamesem wyszło na jaw jego małe doświadczenie - nigdy wcześniej nie walczył 10r. Rok później Tillis nie byłby dla jego przeciwnikiem
Ruddock - Mike miał za sobą porażkę w Tokio po której nigdy nie odzyskał dawnej, ringowej charyzmy. Razor stoczył z Tysonem walki życia, Iron nie wygrał gładko ale jego przewaga w obu walkach była wyraźna mimo jego słabszej formy.
Tucker - oboje w świetnej dyspozycji, Tucker to jedyny moim zdaniem pięściarz który stawił Tysonowi prime opór. Inna sprawa, że Tyson na samym początku popełnił błąd i dał się trafić ciosem po której przez kilka ładnych rund nie mógł dojść do siebie ale i tak wygrał z Tuckerem wyraźnie, chociaż jego przewaga nie była bardzo duża. TT to był kandydat na wielkiego champa ale po walce z Mikiem wpadł w kokainowy nałóg. Nigdy później nie walczył tak dobrze, w walce z LL to był zdecydowanie słabszy bokser.
Bruno 1 - ta walka była już chyba po odejściu Rooneya ze sztabu szkoleniowego Mike. Fachowcy twierdzą, że własnie od walki z Bruno zaczął się sportowy odwrót Mike. Nie przeszkadzało to jednak twierdzić Frankowi, że wolałby walczyć z Lennoxem co tydzień niż stoczyć z Tysonem jeszcze jedną rundę. A akurat Bruno zna ich obu jak mało kto więc chyba wie co mówi.
Douglas - k** to już przegięcie. Tyson był w tej walce tak samo słaby, jak Bowe z Gołotą albo Foreman z Youngiem. Pewnie że to nie był przypadek jak Lewisa z Rahmanem. To był kompletnie nieprzygotowany Tyson i prime Douglas.
Tyle tylko że ta agresja była jak najbardziej poparta KUNSZTEM PIĘŚCIARSKIM: znakomity balans (chyba nie był lepszego w heavy), świetne uniki, kapitalna praca nóg (wykorzystywana przy akcjach ofensywnych - dlatego znowu nie wszyscy potrafili ją dostrzec) umiejętność zadawania nokautujących ciosów z obu rąk, z bardzo wielu płaszczyzn, kombinacje uderzeń, serie ciosów (w heavy to naprawdę rzadkość)..
Tyson to był pięściarski geniusz, siła fizyczna naprawdę była daleko na liście jego najważniejszych atutów. Był znakomity w ataku i jednocześnie bardzo dobry w obronie. Niestety styl walki i - przede wszystkim - styl życia sprawiły, że jako wybitny bokser skończył się bardzo szybko.
Tą "nerwowość" Tysona w późniejszych rundach dało się zauważyć dopiero po nieszczęsnej walce z Douglasem. Było ją widać i w pojedynku z Ruddockiem, i walce z Holym, nawet z F.Bothą. Od tego czasu Mike rzeczywiście tracił nerwy jak walka się przedłużała, popełniał więcej błędów, zapominał o technice tylko próbował znokautować rywala jednym uderzeniem. Najlepiej było to widać w pierwszej walce z Holym gdzie Mike popełniał całe mnóstwo taktycznych błędów i zamiast boksować, starał się Evanderowi urwać głowę co ten skwapliwie i w mistrzowski sposób wykorzystał. Evander wygrał z Mikem taktycznie a nie żadnym tam kunsztem pięściarskim.
Tyson potrzebował przede wszystkim kogoś, kto go zdyscyplinuje a ostatniego człowieka który starał się to robić - Kevina Rooneya, Mike po prostu wylał.
nie i w następnych walkach znów wygrywa. Gdyby Tyson miał mentalność Ruiza byłby najlepszym bokserem w Historii ale nie miał..Co do walki z Douglasem to piszecie o słabej dyspozycji Mikea ale zauważcie że Douglas walczył wtedy(raz jedyny w życiu )jak prawdziwy mistrz po prostu rewelacyjnie gdyby tak wystąpił z Holym zachowałby tytuł.Ale z tego co pamiętam po zwycięstwie nad Mike podobno spasł sie do 180kg