ROZMOWA Z LEKARZEM ANDRZEJA GOŁOTY
„Usiadłem najpierw sam, a później z Andrzej przed telewizorem włączyliśmy wideo i oglądaliśmy walkę. Próba nieudanego lewego sierpowego w 33 sekundzie i było po walce. Nie wiem i raczej wątpię, żeby była następna, ale Gołota jest jak kot, ma 9 wcieleń."– mówi dr Dave Smith, jeden z najwybitniejszych w Stanach lekarzy specjalizujacych się w bezoperacyjnych zabiegach po kontuzjach odnoszonych w sportach walki.
- Od czasu odniesienia kontuzji podczas walki z Ray’em Austinem w chińskim Czengdu minął ponad miesiąc. Co można powiedzieć o stanie lewej ręki Andrzeja Gołoty?
Dave Smith: Więcej bo prawie całkowicie zginęła opuchlizna, zdjecia są czytelne, wiadomo co sie stało. Postaram się to wytłumaczyć jak najbardziej przystępnie: tak jak się obawiałem podczas pierwszej diagnozy, naderwane są dwa mięśnie lewej ręki Andrzeja – ten, który łączy biceps z łokciem i ten odpowiadający za poruszanie ręką, jej wyprostowywanie, ruchy skrętne. To bardzo poważna kontuzja.
- Tak poważna, że wymaga operacji?
DS: Problem w tym, ze w tym stanie mięśni co teraz, próba przyszywania ich do kości byłaby podobna do zszywania nicią dwóch kawałków mokrego kartonu – niby się trzymają, ale wiadomo, że w każdej chwili mogą puścić. Według opinii chirurgów z którymi pracuję, bardziej korzystne będzie naturalne zaleczenie zerwań. Potrwa dłużej, potrzebna będzie jeszcze dłuższa rehabilitacja, ale do daje większe nadzieje na doprowadzenie ręki do zdrowia. Powiedzmy 3-4 miesiące – jeśli nie będzie żadnych powikłań.
- „Doprowadzenie ręki do zdrowia” oznacza zupełnie co innego dla przeciętnego człowieka i profesjonalnego boksera wagi ciężkiej. Zapytam wprost – czy według pana Andrzej Gołota kiedykolwek wyjdzie jeszcze na ring?
DS: Nikt tego nie wie, ale gdybym miał odpowiedzieć na to pytanie dzisiaj, odpowiedź brzmiałby – nie. Nakłada sie na to wiele spraw – Andrzej jest 40-letnim, a nie 25-letnim mężczyzną, ma za sobą poważną kontuzję lewego barku, naderwał ten sam mięsień podczas walki z Chrisem Byrdem – to wszystko ma teraz znacznie niestety negatywne. Ciało sportowca, a w szczególności boksera jest jak zestaw pasujących do siebie trybików, które muszą wykonywać ścisle określoną pracę. Wystarczy, że jeden zawiedzie i inny ma już większe przeciążenia. U Andrzej najpierw był bark po wypadku samochodowym, później mięsień po walce z Byrdem, teraz kolejna kontuzja – wszystko w ciągu kilku lat. Ile zostało w nim tych dobrych trybików? Niewiele.
- Czy udało się panu ustalić w jakich okolicznościach doszło do kontuzji?
DS: Sam byłem ciekaw, jak to się stało, że Gołota zerwał od razu nie jeden, a dwa mięśnie, bo to sugerowało raczej jakiś przypadkowy, źle wyprowadzony cios. Usiadłem więć najpierw sam, a później z Andrzej przed telewizorem włączyliśmy wideo i oglądaliśmy walkę. Próba nieudanego lewego sierpowego w 33 sekundzie i było walce. Nie wiem i raczej wątpię, żeby była następna, ale Gołota jest jak kot, ma 9 wcieleń. Jest mistrzem w maskowaniu na ringu tego, co jest w nim słabsze.W latach 90, kiedy walczył z Bowe, Sandersem, Grantem miał najlepszy lewy prosty jaki w życiu widziałem u pięściarza tej kategorii wagowej. Po wypadku ten lewy nie był już nigdy ten sam, więc Andrzej kompensował to zmianą stylu boksowania. Pewnie, że jest wielu sportowców, którzy wyleczyliby się na tyle, żeby tylko wejśc na ring i odebrać czek, ale Gołota nigdy taki nie był, zawsze pracował na treningach jak szalony, nie umie „odpuszczać”. By mógł walczyć na najwyższym poziomie, o mistrzowskie tytuły, potrzeba by było cudu.
Rozmawiał w Chicago: Przemek Garczarczyk
Tymbardziej,że ta jego lewa ręka była wielokrotnie rozjebana...
z jednej strony może być Gołoty przykro,że przez "kontuzje" przegrał z tym przeciętniakiem Austinem,ale może to i lepiej,że nie będzie się bił z syberyjskim neandertalczykiem!Bo mógłby ten Andrzej bardzo ucierpieć,a faworytem napewno by nie był!Raczej tak jak Holyfield skazany na porażke!
Ja uwielbiam Gołotę! Miał duży wpływ na moje zainteresowanie boksem.
Szacun dla Andrzeja, że walczył z najlepszy i o najwieksze trofea!
W czasach dominacji Tysona, Bowe, Holyego i Lennoxa zaszedł bardzo daleko !
Ps. Lenox w klinczu tuż przed słynnymi atakami walnął Adnrzeja z GOŁWY . Gołota może nie miał największego luzu od początku rundy ale i nie był zupełnie sparaliżowany. Levis wiedział co trzeba zrobić żeby Adrzej mniej się ruszał w ringu. Polecam przyjrzeć się dokładnie - walka nie długa więc można dokładnie obejrzeć.
Dobry sztab to połowa sukcesu - brak zaplecza - brak szczytów.
AWE Gołota za umiejętności i jeśli nie za szczyty to ZA NAJWIECEJ PODNIESIEŃ Z UPADKÓW i to jest charakter!!! Lenox dostał boksa McCall-a i kaplica od Rahmana i kaplica Kliczko go musnął i nagły nie zapowiadany koniec kariery, brak pasjonujących walk poza walkami z Holym gdzie pierwszą to tak naprawdę przegrał pasywnie walcząc wręcz tchórzliwie.
Nikt w ostatniej dekadzie nie dostarczał takich emocji i takich niewiadomych co Gołota, narzekali a oglądali, Andrzej wygrywał go kochali, nie wygrywał na emeryturę wysyłali....
Co do Oscara, on się nie zmęczył, poprostu został rozbity przez dużo szybszego i lepszego tego wieczoru boksera, pod koniec walki nie wiedział gdzie jest i zbierał coraz więcej ciosów. Taka walka mogła się skończyć naprawde tragicznie(takie kumulacje uderzeń są najniebezpieczniejsze dla mózgu, od nich powstają najpoważniejsze urazy i obrzęki, znacznie częściej niż od pojedyńczych bomb).
Co do Oscara to ślepy by zauważył że był rozbijany nie mniej się poddał a w myśl bokserskiego powiedzenia TO JEST BOKS I WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ DOPÓKI SIĘ JEST W RINGU - Oskarek nic nie zrobił i sobie poszedł (nie umniejszając MANNEMU bo był rewelacyjny). Adamek też był rozbijany przez Dawsona i do końca próbował, kiedyś Michalczewski był niemiłosiernie obijany 2x przez HAALa i w rundzie go znokautował itd.......
Generalnie trzeba boks zakazać bo może ktoś dostać bombę a to szkodzi więc nie mam już co pisać zresztą wcale się nie znam na boksie tak sobie tylko klikam a słyszałem, że najlepszym bokserem wszechczasów to będzie Sosnowski bo znokautował Williams-a który to znokautował Tysona który to znokautował Berbicka i Holmes a oni znokautowali ............
PS. Jak juz dajesz przykład Michalczewskiego(jednego z najwaleczniejszych puncherów-techników), przypomnij sobie walkę z Tiozzo, w pewnym momencie ciosy się skumulowały, Darek wstał ale poprostu odwrócił się od przeciwnika i poszedł do narożnika. A serca mu nigdy nie brakowało. To była kumulacja celnych uderzeń, a Oscar też jest już weteranem wielu walk i miał taki sam moment.
Michalczewski to mistrz z Niemiec,w dzisiejszym boksie zawodowym w USA to on by sobie nie poradził,tymbardziej,że łatwo było mu rozbić łuki brwiowe!W USA gdyby tak walczył z Hallem to lekarz by go poddał,ale w Niemczech pieniądze są ważniejsze od zawodnika i tak Abradam sobie walczy ze złamaną szczęką przez połowę walki!
Michalczewski rozbity jakby spotkał się z czołgiem sobie walczył do konca!Z Tiozzo to była już inna bajeczka,w oczach Tigera brakowało tej mocy co kiedyś!
Michalczewki z Tiozzo kompletnie jak nie Michalczewski (chociaż już w poprzednich walkach jakoś za dużo próbował w półdystansie i mu to nie na zdrowie wychodziło) tu jednak poprostu oprócz KUMULACJI ciosów kompletny brak wydolności organizmu chłopak postawił na muskulaturę jak widać kosztem wydolności ( najlepsza sylwetka Michalczewskiego od ładnych 5 lat - Kostyra to skomentował przed walką że " Darek wygląda tak może iść na zderzenie z czołgiem z uszczerbkiem dla czołgu". Tiozzo miał być "łatwym" przeciwnikiem a tu niespodzianka................
W obozie Michalczewskiego (i w życiu prywatnym) źle się działo i oprócz tego że Darek przykoksił to raczej dzienne przygotowania kończył browarami przed snem na przymulenie świadomości - tyle ciosów to Adamek od Cuna przyjął do 6 rundy i w drugiej połowie też trochę wyłapał ( 21 w czwartej rundzie z czego parę czystych weszło).
Tak czy inaczej to nie brak przygotowania, nie da się ukryć że od ciosów Michalczewski padł. Jedno mie tylko zastanawia czemu po liczeniu jeszcze tiozo nie trafił a już Darek się przewracał.....
teraz jeszcze napiszcie że ta walka z Graciano to była lipna....